sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 7

Po paru minutach spaceru po plaży doszliśmy z Gabem do jego domu. Był to skromny piętrowy domek z podwórkiem. Był dosyć mały na ich siedmioosobową rodzinę, ale za to bardzo przytulny. Już wiem co Eve by na niego powiedziała, ona miała nawet mało miejsca w naszym domu. Weszliśmy z Gabem do środka, pachniało tam ciastem jabłkowym i wrzosami. Rina i Seth od razu się na mnie rzucili.
- Hej psiaki ! - krzyknęłam.
- Gabe to ty? - z kuchni było słychać jakiś cichy głos.
- Tak babciu, przyprowadziłem gościa! - krzyknął Gabe.
Po chwili za rogu wyszła starsza pani w fartuszku, z drewnianą łyżką w ręku.
- Ojej - powiedziała z zachwytem - to ona ? - wskazała na mnie, a ja podniosłam się z podłogi.
- Babciu - jęczał Gabe.
- Naprawdę ładna - babcia podeszła do mnie i mocno uścisnęła - miło cię poznać kochanie.
- Babcia - powiedział Gabe - kolejna kobieta, która robi mi obciach - zaśmiał się, a staruszka pogroziła mu palcem. Uśmiechnęłam się, a Gabe wziął mnie za rękę.
- Chodźmy na górę - zaproponował, byliśmy już na schodach, kiedy babcia oparła się o poręcz i powiedziała:
- Tylko nie zamykaj drzwi do swojego pokoju kochanie - zwróciła się do Gabe'a. Dostałam ataku śmiechu, a Gabe się skrzywił.
- Babciu ! Zajmij się ciastem ! - wzburzył się.
- Już idę - powiedziała spokojnie - masz otworzyć drzwi koniec dyskusji, nigdy nie wiadomo co młodzieży w dzisiejszym wieku przyjdzie do głowy wnusiu - i zniknęła w kuchni.
Myślałam, że uduszę się ze śmiechu, za to Gabe schował twarz w dłoniach i pognał po schodach na górę. Weszliśmy do jego pokoju, wyglądał on jak typowe miejsce dla faceta tyle, że było w miarę czysto.
- No to właśnie jest moja dziupla.
- Fajnie tu tak inaczej niż u mnie, przytulnie - powiedziałam i usiadłam na wersalce.
- Przepraszam cię za babcię, straszny wstyd - nadal był czerwony.
- Haha , spokojnie jest świetna - zaśmiałam się, a Gabowi wrócił normalny kolor skóry.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Babcia Gabe'a przyniosła nam ciasto jabłkowe, ale my wiedzieliśmy, że sprawdzała czy drzwi są otwarte.
- To co przyjdziesz jutro do klubu? - zapytał, pożerając kolejny kawałek placka.
- Chyba tak.
- Jak to chyba?! - prawie się zadławił - bal przebierańców, otwierający wakacje to jedno z ważniejszych wydarzeń w Hamptons. - rety zupełnie zapomniałam, tyle mnie nie było, że wyleciało mi  głowy.
- Przepraszam, zapomniałam będę na pewno - zadeklarowałam.
- No ja myślę bo mieliśmy z Clear plan awaryjny - powiedział.
- Co ? - zrobiłam duże oczy.
- Jakby co miała cię zaciągnąć siłą - mrugnął do mnie , a ja rzuciłam w niego poduszką.
Wieczorem Gabe odprowadził mnie do domu, byłam padnięta. Marzyłam tylko o prysznicu i o spaniu.
- O ! Wreszcie jesteś! - krzyknął tata - gdzieś ty się podziewała, Linda umierała ze strachu.
- Ale to nie Linda tylko tatuś cały czas stał przy oknie - powiedziała nasza służąca i wróciła do kuchni.
- Wiem, przepraszam tato trochę chodziłam po Hamptons - skłamałam bo nie chciałam go denerwowac na koniec dnia.
- Dobrze ale następnym razem dzwoń - upomniał mnie.
- Będę ! - krzyknęłam i pomknęłam na górę. Jutro bal, a ja nie miałam nawet kostiumu. No nic będę o tym myśleć jutro. Szybko wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Zasnęłam mimo mokrych włosów, miałam gdzieś, że jutro wstanę z szopą na głowie.
Następnego dnia otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą uradowaną Clear.
- Która godzina ? - zapytałam zaspanym głosem.
- Dochodzi ósma śpiochu - zaszczebiotała.
- Och dopiero - marudziłam.
- Trzeba się szykować na imprezę - zanuciła. W tamtym momencie zerwałam się z łóżka, bo przypomniałam sobie, że kompletnie nie mam się w co ubrać.
- Wow spokojnie - powiedziała Clear - przecież się nie pali.
- Nie o to chodzi, nie mam stroju na wieczór, jeśli nic nie znajdę zostanie mi tylko strój naszych pokojówek.
- Ale właśnie po to do ciebie przychodzę -wyjaśniła - siadaj tu i uspokój się - poklepała miejsce obok siebie. Usiadłam posłusznie i przeczesałam włosy ręką, rzeczywiście szopa pomyślałam.
- Posłuchaj - zaczęła moja siostra - byłaś tak zajęta randkowaniem z Gabem, że zapomniałaś kupić strój na bal przebierańców - już otworzyłam usta, aby zaprzeczyć, ale mnie powstrzymała - dlatego ja kupiłam nam stroje - usmiechnęła się i wskazała na dwa białe worki wiszące na drzwiach. Zamurowało mnie, spojrzałam na Clear i mocno ją uścisnęłam.
- Dziękuję, dziękuję - piszczałam - co ja bym bez ciebie zrobiła.
- No wiesz znalazło by się parę rzeczy, a teraz chodź pokaże ci w co się dzisiaj wbijesz - wstałyśmy z łóżka i podeszłyśmy do drzwi, Clear chwyciła jeden z worków i go rozpięła. To co z niego wyjęła wbiło mnie w podłogę. Była to długa, rozkloszowana biała suknia z kryształkami swarovskiego wszytymi w materiał. Cała się mieniła, wyglądała bosko. Największą uwagę zwracały koraliki które, były przyczepione do ramiączek i spływały na ramiona.
- Pomyślałam, że będziesz pięknie wyglądać jako królowa śniegu - powiedziała Clear, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Ona jest cudowna - powiedziałam, przykładając do siebie suknię. - przepiękna.
- Cieszę się, że ci się podoba, a teraz mój strój - z drugiego worka wyjęła różową, długą suknię z cekinami w talli i na ramionach - ja będę śpiącą królewną - powiedziała.
Dzień zleciał mi szybko i zanim się obejrzałam musiałam się szykować. Włożyłam białe szpilki i moją suknię, a włosy upięłam w wysoki kok. Wyglądałam bajecznie, Clear przyznała mi się, że nie kupiła tych sukienek tylko sama je zaprojektowała. Powoli zeszłam na dół, gdzie czekała moja rodzina.
- Wow dziewczyny - tata pokazała na mnie i Clear - zrobicie wrażenie na burmistrzu.
- Ale tato mi nie idziemy do burmistrza, przecież ci mówiłam - powiedziała Clear.
- No dobrze - zasmucił się tata, który miał na sobie strój supermana - myślałem, że zmienicie zdanie. - mama, która miała na sobie strój superwomen poklepała tatę po plecach. - tylko uważajcie na tych chłopców dobrze?
Obie pokiwałyśmy głowami i wsiadłyśmy do limuzyny, którą szofer podwiózł nas pod klub. Weszłyśmy do środka, grała tam już muzyka, która dzisiaj leciała z płyty bo Danny i dziewczyny mieli wolne. Teraz goście bawili się przy utworze Adama Lamberta Runnin. Rozglądałam się po klubie, dzisiaj stoliki były podstawione pod ścianę, aby było dużo miejsca do tańca. Po chwili podeszły do nas siostry i Danny przebrany za Robin Hooda. Dziewczyny miały zaś stroje trzech muszkieterek.
- Hej kochanie - powiedział Danny i pocałował Clear w policzek - cześć Willa.- przywitałam się z nim i z siostrami, ale nigdzie nie mogłam znaleźć Gabe'a, więc postanowiłam go poszukać. Rozpychałam się przez parkiet do baru, kiedy ktoś złapał mnie w talii. Odkręciłam się i zobaczyłam przed sobą dwumetrowego Zorro, z szerokim uśmiechem.
- Ślicznie wyglądasz - zamruczał. Zaczęłam się śmiać, a on popatrzył na mnie zdziwiony.
- Och Gabe popatrz na nas Królowa Sniegu i Zorro, to się dopasowaliśmy! - on też zaczął się śmiać i porwał mnie na parkiet. Cały wieczór tańczyliśmy, impreza rozkręciła się na dobre o północy, wtedy Gabe poszedł po soki, a ja czekałam na parkiecie. Minęło trochę czasu, a on nadal nie wracał. Postanowiłam sprawdzić co się dzieje i poszłam w kierunku baru. Po chwili go zobaczyłam. Stał za ladą z jakąś dziewczyną i coś do niej mówił, wymachując rękoma. Zastanawiałam się kto to może być. Poznałam ją mimo tandetnego kostiumu wróżki w jaki sie wbiła. To była dawna dziewczyna Gabe'a. Pomyślałam, że zaraz ją przegoni i będzie po sprawie. Jednak to co zobaczyłam całkowicie mnie zaskoczyło. Dziewczyna złapała twarz i Gabe'a w dłonie i namiętnie pocałowała, a on nawet się nie wyrywał. Kiedy skończyli swoje amory, zwrócili spojrzenia w moją stronę. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wybiegłam z klubu.
Szłam do domu przez plaże i trzymałam warstwy sukienki w dłoniach, żeby jej nie ubrudzić. Czułam jak ciepłe łzy spływają mi po policzkach. Z klubu wybiegła za mną Rina, szła teraz koło mnie i spoglądała mi w twarz.
- Twój pan to okropny oszust - powiedziałam do niej przez łzy, a ona kręciła uszami - bardzo bardzo okropny drań ! - krzyknęłam. Kiedy doszłam na podjazd do domu, przypomniałam sobie, że wszyscy są na imprezie u burmistrza. Zatrzymałam się więc i zaczęłam szukać kluczy w torebce, gdy nagle z dachu garażu zeskoczył dwumetrowy Zorro.
- Aaaaaaaa!!! - wrzasnęłam, a Rina szczeknęła - Gabe na Boga oszalałeś?! - krzyknęłam i go popchnęłam.
- Hej spokojnie - powiedział łapiąc równowagę.
- Spokojnie?! - podniosłam głos - jak mam być spokojna po tym co zrobiłeś?!
- To nie jest tak jak myślisz - tłumaczył się.
- Nie wcale, może powiesz mi, że robiłeś jej sztuczne oddychanie w celu ratowania życia?! - mój głos drżał.
- Willa posłuchaj mnie, ona sama mnie pocałowała !
- Tak, ale ty się nie broniłeś, nawet za mną nie wybiegłeś jak uciekłam - powiedziałam.
- A co ja tu teraz robię?! - teraz jego głos drżał.
- Nie wiem - oddychnęłam ciężko. - idź sobie.
- Nie - zaprotestował.
- Dlaczego nie?! - byłam wściekła.
- Bo cię kocham! - wrzasnął, a mi odebrało mowę.
- Co ? - wydusiłam.
- Kocham cię - tym razem mówił spokojnie. Uśmiechnęłam się przez łzy, w tamtym momencie nie obchodziła mnie już jakaś była dziewczyna. Gabe podszedł bliżej złapał moją twarz w dłonie i pocałował, a ja wplotłam palce w jego włosy. To było cudowne uczucie całować osobę, którą się kocha. Po chwili Gabe spojrzał mi w oczy.
- Odwołuję wszystko co o tobie mówiłam - zadeklarowałam.
- A co mówiłaś ? - zdziwił się.
- Nie ważne - uśmiechnęłam się i zamknęłam jego usta pocałunkiem, a on jeszcze mocniej przyciągnął mnie do siebie. Musiało to bardzo dziwnie wyglądać Zorro całujący Królową Śniegu.


Strój Willi








Strój Gabe'a




Strój Clear






Strój Dannego




Stroje dziewczyn





A to dom Gabe'a



A to piosenka z dedykacją dla Black.Cherry








1 komentarz: