sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 1

Kiedy leżałam na kanapie i oglądałam jakiś żałosny teleturniej, w którym ludzie nie znali odpowiedzi na najprostsze pytania do pokoju wszedł mój chłopak Ryan.
- Hej kochanie - wyprostowałam się i wyciągnęłam do niego ręce aby mnie przytulił, ale zignorował mój gest i usiadł na krześle na drugim końcu pokoju - może pójdziemy na spacer ? - zaproponowałam, próbując rozładować sytuację. Odkąd wiem o chorobie Ryan całkowicie się zmienił, zachowuje się tak jakby nie chciał mnie widzieć, a kiedy już na mnie patrzy widze w jego oczach obrzydzenie.
- Nie lepiej leż w domu i odpoczywaj, nie wolno ci się męczyć - mówił do mnie jak do psa, który swoją obecnością denerwuje właściciela.
- Ryan jakbyś chciał zauważyć, ja jeszcze nie umieram - wypaliłam.Był trochę zaskoczony, ale po chwili wrócił na ziemię.
- Jeszcze nie ale może niedługo. Skąd mam wiedzieć ile jeszcze pociągniesz ? - nie mówił już spokojnie tylko krzyczał.
- Co ty mówisz ? - zapytałam.
- Nie wiem Willa ja muszę sobie to wszystko przemyśleć - po tych słowach zerwał się z krzesła i wyszedł,  trzaskając za sobą drzwiami.
- Przecież od dwóch miesięcy nie robisz nic innego tylko myślisz - krzyknęłam, ale on mnie już chyba nie słyszał. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, a po chwili ciepłe krople spływały mi po policzkach. Rzuciłam się w stronę walizki i zaczęłam się pakować. Kiedy skończyłam zadzwoniłam do taty, miał wyłączoną komórkę, więc wybrałam numer sekretariatu. Odebrała jego asystentka Inesse:
- Tu firma Whitford razy 3 w czym mogę pomóc?
- Dzień dobry mówi Willa Whitford chciałabym rozmawiać z tatą.
- A tak oczywiście już panią łączę - po pary sekundach w słuchawce usłyszałam znajomy głos.
- Whitford słucham?
- Cześć tato - odezwałam się niepewnie.
- Kochanie jak miło cię słyszeć - tata naprawdę był szczęśliwy - długo się nie odzywałaś, ale poczekaj zaraz do ciebie oddzwonie to pogadamy dłużej.
- Nie tato to nie będzie konieczne - zaprotestowałam - chciałam tylko zapytać czy odbierzesz mnie z dworca za parę godzin?
- Przyjeżdżasz na weekend skarbie? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie tato przyjeżdżam na zawsze - powiedziałam nieco zniżonym głosem.
- Ryan? - tata od razu wiedział o co chodzi.
- Nie chce o tym rozmawiać tatku, to co odbierzesz mnie?
- Oczywiście, zobaczysz jak się mama i siostry ucieszą. To do zobaczenia za parę godzin - pożegnał się ze mną i rozłączył.
Spojrzałam na zegarek była 15:00 pociąg do Hamptons odjeżdżał za pół godziny więc musiałam się śpieszyć. Zabrałam walizki, wezwałam taksówkę i pojechałam na dworzec. Kiedy już siedziałam w swoim przedziale zastanawiał się jak teraz będzie wyglądać moje życie - życie zaczęte od nowa.


                                                                  Dom Whitfordów

                                                             Położenie Hamptons






                                                                      Willa Whitford
                                                          

                                                                    Jared Whitford


Nattalie Whitford
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz