niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 10

Daya i Riva znowu dały mi wolne, więc postanowiłam zrobić Gabowi niespodziankę i wybrałam się do klubu. Szłam spacerkiem po plaży, a obok mnie radośnie kroczyła Rina. Weszłam do klubu, gdzie przywitała mnie Tatia:
- Hej, jak ja cię dawno nie widziałam - powiedziała i uścisnęła mnie mocno - mój brat daje ci w kość?
- Tylko trochę - zaśmiałam się - a wiesz może gdzie on jest?
- Tak powinien być w pokoju DJ-ja, przyszedł do niego jakiś krawaciarz - wyjaśniła.
- Dzięki - rzuciłam i poszłam w kierunku pokoju. Podeszłam do drzwi, które były otwarte i oparłam się o futrynę. Gabe ani ten facet mnie nie widzieli, słyszałam tylko strzępki rozmowy.
- Niech pan powie swojemu szefowi, że nigdy nie sprzedam klubu! - krzyczał Gabe. - a teraz niech się pan stąd wynosi - wskazał drzwi i mnie zauważył.
- Niech ci będzie chłopcze, ale jeśli zmienisz zdanie to wiesz jak nas znaleźć - powiedział facet z czerwonym krawatem i wyszedł.
- Bez obaw, nie zmienię! - krzyknął za nim Gabe i przytulił mnie mocno. - przepraszam, strasznie mnie denerwują te jego napady.
- Często tu przychodzi? - zapytałam.
- Co dwa tygodnie - włożył ręce do kieszeni, a ja oglądałam się za tym facetem. - dlaczego pytasz?
- Nie, po prostu wydawał mi się znajomy - pokręciłam głową - nieważne, przyszłam zrobić ci niespodziankę bo mam dzień tylko dla ciebie ale chyba nie wyszło - spuściłam głowę. Gabe załapał mnie za rękę.
- Bardzo fajna niespodzianka, a tym gościem się już nie przejmuj. Do niczego nie może mnie zmusić - uśmiechnął się.
Pomyślałam, że później pomyśle skąd kojarzę tego gościa i poszłam z Gabem na spacer. Szliśmy po plaży i trzymaliśmy się za ręce. Spojrzałam na mojego chłopaka, był zamyślony.
- Nad czym myślisz? - zapytałam. W tamtym momencie jakby włączył się do życia.
- Nie, nad niczym - powiedział, ale jakoś mnie nie przekonał. Postanowiłam, że nie będę go męczyć, jeśli będzie chciał to kiedyś mi powie. Podeszliśmy pod mój dom.
- Wejdziesz? - zapytałam - może zjesz z nami kolację?.- na dźwięk tego pytania Gabe się skrzywił.
- Nie może innym razem - coś kombinował, widziałam to.
- Gabe o co chodzi, przecież wczoraj zachowywałeś się inaczej - powiedziałam, a on pokręcił głową i pocałował mnie w policzek.
- Ni się nie dzieje muszę isć - pożegnał się i pobiegł do domu. Było to dla mnie bardzo dziwne, wiedziałam że on coś ukrywa. Weszłam do domu, tata siedział w salonie z papierami wokół siebie. Rozmawiał przez telefon o jakimś nowym hotelu. Kiedy skończył zapytałam:
- Chcesz wybudować nowy hotel?
- Tak kochanie próbuję - powiedział i spojrzał na mnie badawczo - a wiesz gdzie?
- Nie mam pojęcia - rozłożyłam ręce.
- Tutaj w Hamptons - szczerzył się tata.
- Wow no tak jeszcze tutaj nie masz hotelu - stwierdziłam - tylko po co ci następny?
- Jak to po co? - oburzył się - Hamptons zaczęło ostatnio ściągać wielu turystów, to atrakcyjne miejsce, a są tu tylko marne motele przy stacjach benzynowych. - taa, pomyślałam moja kochana wolna od turystów plaża zapełni się tak jak w innych miastach.
- Kiedy zaczniesz budowę?
- Chciałbym od razu, ale jest mały problem z miejscem - wyjasnił.
- Jakim miejscem ? - zastanawiał się gdzie stanie ogromny hotel.
- Niech cię na razie o to głowa nie boli kochanie - powiedział - to będzie niespodzianka. wzruszyłam ramionami i pobiegłam na górę. Dlaczego wszyscy faceci są tacy tajemniczy. Spojrzałam na zegarek dobiegała piąta wieczorem. Postanowiłam, że pobiegam trochę i pomyśle nad niektórymi sprawami. Biegłam po plaży, ze słuchawkami w uszach. Maroon 5 dodawało mi energii. Zatrzymałam się na pomoście i patrzyłam jak zachodzi słońce. Zastanawiałam się ile zachodów słońca zobaczę jeszcze w moim życiu. Miałam coraz większe wyrzuty sumienia, że Gabe jest nieświadomy mojej choroby.
Następnego dnia strasznie bolały mnie nogi. Chyba wczoraj przesadziłam z bieganiem. Ubrałam się z ledwością i zeszłam na dół, dziś trochę zaspałam bo w domu została tylko mama i Linda.
- Pierwszy raz tak późno wstałaś - powiedziała mama, czytając gazetę.
- Każdemu się zdarza - uśmiechnęła się do mnie Linda - właśnie skarbie na którą masz do pracy?
- Na dwunastą, a o co chodzi? - zapytałam.
- Twój tata zapomniał śniadania, masz po drodze więc podrzucisz mu dobrze?
- No dobra - powiedziałam, biuro taty mieściło się parę kroków od szpitala, w którym pracowałam. Linda nigdy nie wypuściła taty bez drugiego śniadania, ale widocznie dzisiaj mu się to udało. Wezwałam taksówkę i pojechałam pod szpital.
- Dziękuję - powiedziałam i zapłaciłam taksówkarzowi. Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Gabe'a. Od wczoraj się do mnie nie odezwał, bałam się że coś się stało. Po paru sygnałach usłyszałam jego głos:
- Halo - powiedział.
- Hej - odezwałam się niepewnie.
- O, to ty - nie zabrzmiało to zbyt radośnie, ale próbowałam dalej.
- Gabe co cię wczoraj ugryzło?
- Nic, już ci mówiłem, po prostu byłem zmęczony - wyjasnił.
- To może przyjdziesz dziś do mnie? - zapytałam.
- Nie wolę żebyś ty przyszła do mnie.
- Gabe czy mój tata ci coś powiedział przy kolacji?
- Nie, nic - odpowiedział.
- Ale twoje zachowanie wygląda tak jakbyś go unikał.
- Możliwe, że tak jest. Przepraszam mam klientów - rozłączył się.
- Gabe?! - co się z nim dzieje, pomyślałam i skierowałam się w stronę firmy taty. Wjechałam windą na górę i weszłam do gabinetu ojca. Wszędzie na ścianach wisiały dyplomy i wyróżnienia dla naszej firmy. Sekretarka powiedziała mi, że tata jest na spotkaniu rady i skończy za jakieś dziesięć minut. Postanowiłam więc, że poczekam i sprawdzę parę rzeczy na internecie. Usiadłam za biurkiem i uruchomiłam laptopa. Na blacie przede mną stało mnóstwo zdjęć. Na trzech byłam ja i moje siostry z mamą, a na czwartym pracownicy taty świętowali jego urodziny. Wzięłam ramkę do rąk i spojrzałam dokładniej na fotografię, tata trzymał w dłoniach szampana, a koło niego stał facet w czerwonym krawacie, którego widziałam wczoraj u Gabe'a.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz