niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 2

Podróż minęła mi całkiem przyjemnie i dość spokojnie, a po paru piosenkach Katy Perry mój humor wrócił do normy. Kiedy wysiadłam z pociągu tata opierał się o kolejny nowy samochód. Zmieniał je jak rękawiczki, więc jak jeszcze tu mieszkałam bardzo często myliłyśmy z mamą samochody na parkingu.
- Ale się stęskniłem - powiedział mój staruszek i uścisnął mnie mocno, podnosząc mnie do góry.
- Ja też tatku - odpowiedziałem śmiejąc się pod nosem.
Tata otworzył mi drzwi do auta i odpalił silnik. Jechaliśmy do domu, mojego ukochanego miejsca, którego nie widziałam już bardzo długo. Nigdy jakoś nie miałam czasu aby tu przyjechać, a to za dużo egzaminów albo Ryan zwyczajnie nie chciał ruszyc się z domu.
- Ile miałeś już samochodów podczas mojej nieobecności ? - zapytałam trochę żartobliwie.
- No tak może siedem, tak siedem - odpowiedział zadzierając głowę do góry.
- Mogłam się tego spodziewać. Przecież zawsze mówiłeś, że trzeba korzystać z tego co się ma - spojrzałam na niego wymownie.
- Oj dziecino brakowało mi tych twoich przemądrzałych komentarzy - mówiąc to poczochrał mi włosy.
Zanim dojechaliśmy do naszego ogromnego domu, tata zaczął mi opowiadać jak to bardzo zmieniło się Hamptons od mojego wyjazdu, a ja patrzyłam jak mijamy miejsca, które odwiedzałam jako mała dziewczynka. Kiedy dotarliśmy na miejsce mimowolnie się uśmiechnęłam. Nieważne było czy był ogromny czy mały, to był mój dom i zawsze będę chciała do niego wracać. Gdy tata siłował się z moimi bagażami, ja pchnęłam drzwi frontowe i weszłam do środka. Jak zwykle pachniało tu różnymi potrawami i lawendowymi perfumami mamy.
- O Boże Willa wróciłaś? - wrzasnęła nasza ochmistrzyni Linda, podbiegła i uścisnęła mnie mocno - och kochanie jesteś jeszcze chudsza niż kiedy wyjeżdzałaś
Ni powiedziałabym tego, bo prawie zawsze po zajęciach kupowałam sobie hamburgera na Manhattanie, ale zawsze byłam kościotrupem i chyba już nic tego nie zmieni.
- Miło cię widzieć Linda - ja też ją uścisnęłam. Razem z siostrami bardzo ją lubiłyśmy i szanowałyśmy. Zaczynała u nas pracę jako pomoc domowa i niania dla dzieci. Opiekowała się nami jak własna matka, kiedy rodzice byli w pracy.
- Moja biedna kruszynka - Linda złapała moją twarz w dłonie - dobrze, że ugotowałam więcej obiadu będę mogła cię trochę utuczyć - po tych słowach prawie w podskokach pobiegła do kuchni.
- A właśnie kochanie mama ma gości. Przyszły do niej koleżanki aby zamówić sobie jakieś sukienki na Bal Letni, więc zapytam cię teraz. Jak się czujesz? - moja choroba była tajemnicą dlatego tata zadał mi to pytanie szeptem i z dala od koleżanek mamy. Wiedzieli o tym tylko mieszkańcy domu i personel szpitala w Nowym Yorku.
- Całkiem nieźle tato, nie musisz się martwić - uśmiechnęłam się do niego.
- To dobrze - w tym samym czasie do holu weszła mama.
- Kochanie chodź tu do mnie - i rozłożyła ramiona.
Podeszłam i prawie się na nią rzuciłam.
- Mamo, tak bardzo tęskniłam - miałam łzy w oczach.
- Już dobrze kochanie - mówiła, głaskając mnie po głowie.
-A gdzie twoje przyjaciółki? - wtrącił się tata.Mama puściła mnie i powiedziała:
- Wyszły od strony ogrodu, zostawiły tam samochód.
- To dobrze - tata wypuścił powietrze z ust i złapał mamę w talii - Willa chciałem ci powiedzieć, że załatwiłem ci już opiekę medyczną w naszym szpitalu. Co miesiąc będziesz się zgłaszać na badania kontrolne.
- Dobrze - odpowiedziałam i skierowałam się w stronę schodów, chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju.
- Kochanie! - zatrzymał mnie tata, jego głowa opierała się na ramieniu mamy - mam jeszcze niespodziankę.
- Tato! Dopiero co przyjechałam a ty już zaczynasz? - zaprotestowałam, zazwyczaj niespodzianki taty   wyglądały tak, że mogłam jechać i wybrać z nim samochód lub zobaczyć jak prosperują firmy.
-Nie martw się córeczko tym razem to prawdziwa niespodzianka - powiedziała mama i mrugnęła do mnie.
- A więc? - robiłam się trochę podejrzliwa.
- Załatwiłem ci pracę w szpitalu na oddziale dermatologii - tata szczerzył się jak rekin.
-Co?! Tato kocham cię! - zbiegłam ze schodów i rzuciłam się mu na szyję - dziękuję, dziękuję! - pocałowałam go w policzek, czasami dobrze mieć wpływowego ojca.
Mój pokój w ogóle się nie zmienił, podeszłam do biurka na którym stało moje zdjęcie z siostrami i wzięłam je do ręki, gdy nagle ktoś zakrył mi oczy.
- Buu!
Szybko się odkręciłam i zobaczyłam Clear uśmiechniętą od ucha do ucha.
- Clear! - przytuliłam ją mocno, a ona to odwzajemniła. To była moja siostra z którą mogłam pogadać o wszystkim. Z Eve nie było tak samo, ona była bardzo specyficzną osobą.
Clear puściła mnie i usadowiła się na moim łóżku.
- Dobrze, że wróciłaś. Eve coraz bardziej zadziera nosa. - skarżyła się - musze ci coś powiedzieć.
- No to dawaj - uśmiechnęłam się.
- Od dwóch miesięcy mam chłopaka - mówiąc to trochę się zaczerwieniła.
- Co?! I ty dopiero teraz mi o tym mówisz?
- No bo to nie była rozmowa na telefon chciałam zobaczyć twoją minę - zaśmiała się.
- Och ty, zobaczysz kiedyś mi za to zapłacisz - zażartowałam, grożąc jej palcem.
- Chodź i usiądź koło mnie pokaże ci go mam trochę zdjęć na komórce - wgramoliłam się na łóżko i oparłam głowę na ramieniu siostry. Na zdjęciu zobaczyłam Clear z przystojnym blondynem, z tego co zrozumiałam miał na imię Danny i był 25 letnim prawnikiem. Tata podobno go akceptował, ale widział go ze dwa razy.
- Jak się poznaliście? - zapytałam.
- Nie pamiętasz, przecież poznałysmy Dannego i jego przyjaciela Gabe'a cztery lata temu podczas przyjęcia na plaży. Nawet wpadłaś wtedy w oko Gabowi, z resztą on do dziś cię pamięta. - po chwili pokazała mi zdjęcie obu chłopaków. Popatrzyłam w ekran telefonu i przyjrzałam się chłopkowi obok Dannego, miał on ciemno- brązowe włosy i piwne oczy. Przypomniałam sobie, że wtedy na plaży razem tańczyliśmy. Nie widziałam go odkąd wyjechałam, w głowie miałam tylko zapach morskiej bryzy, którym zawsze pachniał.


                                                                        Clear Whitford


                                                                     Linda Brown





                                                                      Danny Scott




                                                           Gabriel ( Gabe ) Coleman



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz