poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 3

Wczoraj Clear jeszcze długo opowiadała mi o Dannym, a ja przypomniałam sobie jeszcze więcej szczegółów związanych z moim pierwszym spotkaniem z Gabem. Nie ominęło mnie również spotkanie z Eve i jej cudownym mężulkiem, który działam mi na nerwy. Obudziłam się dosyć wcześnie, bo kiedy spojrzałam na zegarek dochodziła 8:00. Nie chciałam marnować życia na spanie, więc zerwałam się z łóżka, wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół zobaczyć cuda jakie Linda wyczyniała w kuchni.
- Dzień dobry najlepsza kucharko na świecie - powiedziałam, wsadzając nos do garnka. Linda prawie przycięła mi go pokrywką.
- Zostaw to łakomczuchu! - pogroziła - to na obiad.
- Dobrze już dobrze - wzruszyłam ramionami i zrobiłam minę obrażonego dziecka.
- Idź do jadalni zaraz podam śniadanie, w tej rodzinie każdy musi kręcić mi się po kuchni. To niedopuszczalne ! - krzyczała, wymachując wałkiem do ciasta. Uznałam, że to dobry moment na ucieczkę i pobiegłam do jadalni gdzie siedzieli już mama, tata i Clear.
- O już wstałaś kochanie - mama powitała mnie swoim śnieżnobiałym uśmiechem.
- Yyy tak - wydukałam, oglądając się czy Linda mnie czasem nie goni. Zobaczyłam, że jestem bezpieczna i usiadłam obok Clear.
- To co macie jakieś plany na dzisiaj? - zapytał tata opierając głowę na dłoniach, niczym policjant dochodzący prawdy.
- Właściwie to tak - odpowiedziała moja siostra - najpierw idę z mamą do pracy a potem chciałam pokazać Willi Dannego na żywo - widać było, że jest zakochana.
- Super - uśmiechnęłam się, a ona to odwzjajemniła.
W tym samym momencie  Linda i nasza druga służąca postawiły na stół dzbanek soku pomarańczowego i talerz naleśników z syropem klonowym, a do tego półmisek owoców. Kiedy już, każdy złapał po naleśniku tata zaczął coś mówić z pełnymi ustami.
- Co tam mówisz kochanie? - mama poklepała tatę po plecach.
- Próbuję powiedzieć, że to nie jest zbyt dobry pomysł abyś spotykała się z tym chłopcem kochanie - tata skierował widelec w kierunku Clear - nie chcę, żeby coś ci zrobił.
- Tato przecież powiedziałeś, że mogę się z nim widywać - stękała moja siostra.
- Oczywiście, że tak powiedziałem, ale nie podoba mi się ten jego kolega, który wszędzie z wami chodzi. - słuchałam uważnie tego co mówił tata. Czyżby chodziło mu o Gabe'a, co on mu takiego zrobił że tak się o nim wyraża.
- Tato posłuchaj - odparła Clear - Danny zna Gabe'a od dziecka, razem studiowali i są najlepszymi przyjaciółmi, a to że Gabe częściej bywa w swoim klubie niż na sali sądowej nie czyni go jakimś chuliganem.- aha czyli Gabe też był prawnikiem, miał własny klub i był w wieku Dannego co czyniło go o pięć lat starszym ode mnie. Nie wiem czemu ale chciałam wiedzieć jeszcze więcej, ale Clear wytrąciła mnie z tej zadumy.
- A skoro mowa o chuliganach, to gdzie jest Eve i Josh? - ona też go nie lubiła.
- Wyszli gdzieś rano - odpowiedziała mama.
No tak oczywiście szanowni państwo Manone. Traktowali nasz dom jak hotel, bo oczywiście Eve postanowiła, że wraz z mężem zamieszkają razem z nami. Powodem było to, że miała stąd bliżej do koleżanek i plaży.
- Dziękuję - powiedziałam odsuwając od siebie talerz. Nie miałam zamiaru słuchać o mojej siostrze i jej cudownym mężu. Tak jak zawsze w Nowym Yorku postanowiłam pobiegać i przy okazji rozejrzeć się po okolicy. Wcisnęłam się w mój sportowy strój, związałam włosy w kucyk, założyłam słuchawki na uszy i wystartowałam. Już zapomniałam jaka w Hamptons jest piękna plaża. Jedną z wielu jej zalet było to, że nie była przeludniona i mogłam swobodnie biec i nie martwic się, że kogoś podepcze. Nagle poczułam na sobie jakieś włochate cielsko, które przewróciło mnie na ziemię. Piasek zamortyzował upadek, ale na mnie nadal było coś włochatego. Nagle zorientowałam się, że są to dwa owczarki belgijskie, które przewróciły mnie dla zabawy i teraz próbowały polizać.
- Seth! Rina! Co wy robicie! - w naszą stronę biegł jakiś chłopak, najwidoczniej ich właściciel. Podał mi rękę i pomógł wstać. Zabrałam się do otrzepywania z piasku kiedy chłopak przemówił:
- Przepraszam cię bardzo zwykle nie rzucają się tak na obcych, chyba że kogoś bardzo lubią.- chyba był trochę zakłopotany. Miałam głowę pochyloną w kierunku kolan, których otrzepywaniem się zajęłam.
- W porządku nic mi nie jest ale chyba powinieneś trochę uważniej pilnować swoich psiaków - powiedziałam.
- Zaraz Willa?
Skąd on kurcze znal moje imię? Nagle poczułam zapach morskiej bryzy, podniosłam głowę i go zobaczyłam.
- Gabe?!


                                                                          Rina


                                                                               Seth 



                                                                             Eve Whitford





                                                                
                                                                        Josh Manone




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz