czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 5

Po wczorajszym wieczorze długo ie mogłam zasnąć, a mimo to obudziłam się dosyć wcześnie i leżałam ze wzrokiem wbitym w sufit. Myślałam o Gabie, o tym, że on nie wie nic o mnie a ja o im. Postanowiłam to zmienić i wymyśliłam, że zaciągnę go w jakieś miłe miejsce i tam nadrobimy nasze stracone lata. Wreszcie dowiem się co go denerwuje i co cieszy, co lubi robić i tak dalej.Na początku jednak miałam coś do załatwienia. Musiałam się zgłosić na badania do szpitala i zacząć pracę na stanowisku dermatologa. Moje rozmyślania przerwała Clear, która w swojej błękitnej piżamie wgramoliła mi się do łóżka.
- Dzień dobry śpiochu - zamruczała. - piękny mamy dziś dzień prawda?
- Byłaś już na dworze ? - zdziwiłam się.
- Jeśli balkon się liczy to tak - zachichotała i nakryła się kołdrą.
- Hej, znajdź sobie własne miejsce do spania. To jest już zajęte - zażartowałam.
Clear wystawiła głowę spod kołdry i powiedziała:
- No i jak tam z Gabem ?
W odpowiedzi rzuciłam w nią poduszką i pokazałam język.
- To ty mi lepiej powiedz, gdzie włóczyłaś się z Dannym do dwunastej w nocy? - zapytałam.
Clear zachichotała i wzruszyła ramionami.
- Romantyczny spacer po plaży - uśmiechnęła się.
Leżałyśmy tak razem w moim łóżku i przekomarzałyśmy się, gdy nagle usłyszałyśmy pisk Eve, który pochodził z salonu. Zerwałyśmy się z łóżka i pobiegłyśmy na dół.W domu nie było rodziców więc pomyślałyśmy, że coś się stało. Kidy wbiegłyśmy do salonu, nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy płakać. Eve stała na stole, wystraszona jak nigdy dotąd.Powodem jej wrzasku i paranoi była zaś Riva, która siedziała na podłodze i radośnie machała ogonem. Clear wybuchnęła śmiechem, a ja podeszłam do zwierzęcia.
- Hej piesku co ty tu robisz? - zapytałam, zatapiając palce w jej puszystej sierści. Rina skoczyła na mnie i zaczęła lizać. Z tej odpowiedzi mogłam wyczytać, że prawdopodobnie się za mną stęskniła.
- Co to coś robi w naszym domu? - wrzeszczała Eve, schodząc ze stołu. - tylko mi nie mówcie, że kupiłyście psa, przecież wiecie że ich nie znoszę!
- Och, przymknij się Eve - zaczęła Clear - to nie nasz pies tylko Gaba'a, poza tym kiedyś i tak kupimy psa to może wreszcie się wyprowadzisz.
Eve prychnęła i poszła do swojego pokoju. Mimowolnie się uśmiechnęłam, podnosząc się z podłogi.
- To co my z nią zrobimy? - zapytałam, wskazując na szczęśliwą Rinę.
- Zaraz idę do klubu Gaba'a spotkać się z Dannym, więc ją odprowadzę - zadeklarowała się moja siostra.
Pożegnałam się z Riną i poszłam szykować się do pracy. Kiedy skończyłam wezwałam taksówkę, bo oczywiście wszystkie samochody były już zajęte, a Eve za nic nie pożyczyła by  mi swojego różowego kabrioleta. Szpital był dosyć blisko, więc po dwudziestu minutach byłam już na miejscu. Weszłam do środka przez szklane drzwi i na początku udałam się na badania. Skierowano mnie na badanie krwi i inne rzczy, które miały wykazać czy mój stan się nie pogarsza. Na szczęście wszystko było w porządku, dostałam tylko jeszcze więcej leków do łykania. Na tablicy sprawdziłam, na którym piętrze mieści się dermatologia. Było tam napisane, że jest na trzecim piętrze, wsiadłam więc do windy i pojechałam do celu. Po chwili znalazłam gabinet lekarzy i zapukałam.
- Proszę - usłyszałam z poza zamkniętych drzwi i weszłam do środka.
Za biurkiem siedziała drobna dziewczyna o ciemnej karnacji i czarnych włosach. Wypełniała jakieś dokumenty i nawet na mnie nie spojrzała.
- Słucham o co chodzi? - zapytała.
- Ja nazywam się Willa Whitford i miałam tu dzisiaj zacząć pracę.
Kiedy dziewczyna usłyszała moje imię podniosła głowę, przyjrzała mi się i wstała z krzesła. Podeszła do mnie i podała mi rękę.
- Ja jestem doktor Rivera, ale mów mi Riva - uśmiechnęła się.
- Jasne - ja również podałam jej dłoń.
- Nareszcie będę mieć jakiegoś doświadczonego lekarza, trudno jest nam tu tylko we dwie.
- We dwie? - zapytałam.
- A tak, pracuje tu jeszcze moja siostra - odpowiedziała - mieliśmy już tu tylu lekarzy, a niektórzy nawet nie potrafili zdiagnozować zwykłego świerzbu. - oburzyła się.
- Ale skąd wiesz, że ja jestem dobra? - zrobiłam pytającą minę.
- Och kochana czytałam twoje dyplomy i widziałam twoje oceny, a zresztą twój tata nie mógł się ciebie nachwalić.
Zrobiłam się lekko czerwona, mój tata lubił przesadzać, a w szczególności jeśli chodziło o jego córki. No ale postanowiłam, że dam z siebie wszystko. Kiedy tak rozmawiałam z Rivą, do gabinetu weszła podobna do niej wysoka brunetka o ciemnej karnacji. Widać, że była od niej starsza.
- A to jest moja siostra Daya - Riva wskazała na siostrę.
- Miło mi - odpowiedziała Daya i uścisnęła mi dłoń. - fajnie, że będzie u nas pracować córka Whitfordów, mam nadzieję, że jesteś tak samo ambitna jak twój tata.- powiedziała  Daya.
Gdy tak na nie patrzyłam wyglądały mi na hinduski, jednak potem dowiedziałam się od pielęgniarki, że  są pół hinduskami. Ich mama jest hinduską, a tata amerykaninem, więc to wyjaśniało ich ciemną karnację. Tego dnia miałam trochę pacjentów, od razu polubiłam tą pracę, a Daya i Riva zaoferowały mi swoją pomoc gdybym czegoś nie wiedziała. O równej szóstej wieczorem skończyłam badać ostatniego pacjenta i wyszłam ze szpitala. Wyjęłam telefon z kieszeni dżinsów i wybrałam numer Gabe'a, po chwili usłyszałam w słuchawce jego głos:
- Halo.
- Cześć Gabe, gdzie jesteś? - zapytałam.
- A gdzie byś chciała żebym był? - zapytał ale jego głos był wyraźniejszy, odwróciłam się i zobaczyłam go przed sobą. Pokręciła głową z niedowierzaniem i schowałam telefon do kieszeni.
- Czy ty mnie przypadkiem śledzisz? - zapytałam podejrzliwie.
- Gdzież bym śmiał - odpowiedział z tym swoim uśmiechem.
- To co tu robisz? - oparłam ręce na biodrach.
- Byłem u mojej macochy - zaśmiał się.
- Leży tutaj? - zapytałam.
- Nie, jest pielęgniarką - nadal się usmiechał.
- Zaraz skoro ty masz macochę, to co się stało z twoją mamą?
- Zmarła miesiąc po tym jak wyjechałaś - jego mina już nie była taka wesoła.
- Gabe - położyłam mu rękę na ramieniu - nie wiedziałam, przykro mi.
- Spokojnie już jest w porządku - znowu się uśmiechnął - ale co się stało, że do mnie zadzwoniłaś? - opowiedziałam mu swój pomysł, a on zmarszczył brwi.
- Dobra, już nawet wiem gdzie pójdziemy - powiedział i złapał mnie za rękę. Przyprowadził mnie do swojego samochodu, otworzył mi drzwi i wsiadł za kierownicę.
- Gabe gdzie my jedziemy? - byłam trochę zaniepokojona.
- To niespodzianka - powiedział z uśmiechem i wyjechał na ulicę. Jechaliśmy w milczeniu, nawet nie wiedziała gdzie, a chyliło się już ku zachodowi słońca. Po paru minutach Gabe skręcił w polną drogę. Przypomniał mi się horror, w którym chłopak zabił dziewczynę wjeżdżając w podobną drogę. Spojrzałam na Gabe'a nie wyglądał na psychopatę, więc uznałam że jestem bezpieczna i podziwiałam okolicę. Dojechaliśmy na małą polanę ze starym pomostem, gdzie mój pilot zatrzymał samochód. Wysiadł i otworzył mi drzwi.
- Tylko mi nie mów, że będziemy skakać do wody - zażartowałam.
- Nie będziemy rozmawiać, dokładnie tak jak to zaplanowałaś - mówiąc to szukał czegoś w bagażniku, po chwili dołączył do mnie z kocem w ręku. Weszliśmy na koniec pomostu gdzie Gabe rozłożył koc. Usiedliśmy obok siebie i zaczęliśmy rozmawiać. Nasza rozmowa była długa i bardzo interesująca. Gadaliśmy o wszystkim, miałam wrażenie, że znam Gabe'a od lat. Śmialiśmy się, kiedy Gabe złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niego i razem patrzyliśmy na zachód słońca.


                                                            Rivera ( Riva ) Hudson





                             
                                                                  Daya Hudson





                     Zachód słońca na polanie w Hamptons
 Tak to wyglądało. :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz