poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 12

Zbliżałam się powoli do klubu Gabe'a. Byłam coraz bliżej, więc postanowiłam do niego zadzwonić aby się przekonać jaką wymówkę aby mnie unikać teraz wymyśli. Wyjęłam telefon z torby i wybrałam jego numer. Po dwóch sygnałach odebrał.
- Hej skarbie- powiedział słodkim głosem, wiedziałam że chce mnie zmylić.
- Hej co robisz? - zapytałam podejrzliwie.
- A wiesz pracuję tak jak ty - uśmiechnęłam się pod nosem, dochodziłam do drzwi klubu. - dziś nie dam rady po ciebie przyjechać, mam masę klientów. Nawet teraz muszę kończyć, naprawdę dużo roboty kocham cię pa.
- Pa - powiedziałam i rozłączyłam się. Pchnęłam drzwi do klubu i weszłam do środka. Nie było tu nikogo, tylko Gabe siedzący przy jednym ze stolików tyłem do wejścia. Podeszłam bliżej i usiadłam na przeciwko niego. Zrobił duże oczy i powiedział:
- Co tu robisz? - był strasznie zszokowany.
- Tak ciebie też miło widzieć - odpowiedziałam - no wiesz przyszłam ci pomóc z tym nawałem klientów bo widzę, że sobie nie radzisz - powiedziałam i spojrzałam na niego, rzucając torbę na ziemię. Zrobił się lekko czerwony i nie wiedział co ma powiedzieć. W końcu wydusił:
- Przepraszam musiałem pobyć sam - wyjaśnił.
- To nie mogłeś od razu mi tego powiedzieć! - krzyknęłam - ty mnie oszukujesz, ojciec mnie oszukuje już nie wiem komu mam wierzyć! - spojrzał na mnie zdezorientowany. - I dlaczego masz taką zdziwioną minę? Myślałeś, że się nie dowiem że mój ojciec chce kupić od ciebie bar - schował twarz w dłoniach i wypuścił powietrze.
- Musiałaś prowadzić śledztwo ? -zapytał z lekka poddenerwowany.
- Nie musiałabym nic prowadzić gdyby któryś z was powiedział prawdę od razu przy tej głupiej kolacji! - krzyknęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach. Gabe patrzył na mnie przez chwilę po czym kucnął  przy krześle na którym siedziałam. Złapał mnie za rękę i powiedział:
- Przepraszam jestem durniem. - pochylił głowę.
- Jesteś - powiedziałam - myślałeś że co zrobię, będę namawiała cię do sprzedaży klubu mojemu ojcu? - zapytałam ironicznie, a on nie zaprzeczył - pokłóciłam się z nim o to - odwróciłam wzrok. Gabe popatrzył na mnie.
- Właśnie tego chciałem uniknąć, twoich kłótni z tatą przeze mnie - powiedział. Złapałam go za bluzkę i przyciągnęłam do siebie, a potem pocałowałam. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Kocham cię wiesz - on też się usmiechnął.
- Ja ciebie też - odpowiedział i pocałował mnie w rękę.
- Nie pozwolę aby tata kupił to miejsce - zadeklarowałam, a on jeszcze bardziej się uśmiechnął.
- Chodźmy stąd - powiedział i pociągnął mnie za rękę - Rina Seteh chodźcie !
Szliśmy z Gabem po plaży, trzymałam go za rękę, a Rina i seth ganiali się przed nami. W pewnej chili Seth przyniósł mi patyk.
- Chcesz się bawić stary - zapytałam i rzuciłam mu patyk w stronę oceanu. Zbliżyliśmy się z Gabem do wody, kiedy wpadłam na szalony pomysł. Puściłam Gabe'a i rzuciłam buty, które trzymałam w dłoni na piasek. Weszłam do wody gołymi stopami i ochlapałam mojego chłopaka najmocniej jak potrafiłam. Skrzywił się i powiedział.
- Zemszczę się wiesz? - zapytał z zawadiackim uśmiechem.
- Nie nawet nie próbuj - ostrzegłam, ale on już był koło mnie. Chlapaliśmy się wodą i śmialiśmy, a psy skakały i szczekały koło nas. Po paru minutach byliśmy prawie cali mokrzy. Gabe zbliżył się do mnie i wziął na ręce jak pannę młodą.
- A co by było gdybym cię teraz rzucił do wody - nie byłam aż taka mokra, aby było mi to obojętne.
- Nie nie - zaczęłam protestować i wierzgać nogami. Gabe śmiał się i wyszedł z wodami nie puszczając mnie. Objęłam jego szyję rękami i pocałowałam.
Do domu wróciłam późno, chciałam być z Gabem jak najdłużej. Kiedy weszłam do domu tata siedział w salonie. Przeszłam koło niego obojętnie i skierowałam się na górę.
- Willa! - krzyknął, a ja się odwróciłam.
- Słucham - oparłam się o poręcz schodów.
- Przepraszam kochanie obiecuję ci że będę walczył uczciwie o klub i już cię nie okłamię. - powiedział - a teraz chodź tu do mnie - rozłożył ręce. Podbiegłam i przytuliłam się do niego.
- Ale wiesz, że tylko za zgodą Gabe'a możesz stać się właścicielem klubu prawda ? - zapytałam.
- Oczywiście - powiedział.
- Obiecujesz, że będziesz walczył czysto?
- Obiecuję - odpowiedział i pocałował mnie w czoło. Weszłam do swojego pokoju, byłam już trochę spokojniejsza. Wierzyłam, że tata dotrzyma słowa, jak zawsze. Poszłam do mojej łazienki i oparłam się o umywalkę. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie, a po chwili na umywalce zobaczyłam kropelki krwi. Spojrzałam w lustro, krwawiłam z nosa i to obficie.  Przyłożyłam chusteczkę do nosa, a po chwili następną. Całe ręce miałam we krwi.
- Tato! - krzyknęłam. Nie musiałam długo czekać tata wbiegła do łazienki i bez wahania powiedział.
- Coś jest nie tak - wziął mnie za ramiona i sprowadził ze schodów do samochodu. - jedziemy do szpitala - zakomunikował, chciałam zaprotestować ale chusteczka przy twarzy utrudniała mi mówienie. Po paru minutach byliśmy już w szpitalu. Tata pędził jak szalony, aż wbiło mnie w siedzenie. Zgłosiliśmy się na oddział, gdzie przyjęła nas Doktor Helen. Zbadała mnie i powiedziała:
- Wszystko jest w porządku jak na razie - powiedziała - musimy tylko zwiększyć dawki leków na krzepliwość krwi, niepokoją mnie tylko te zawroty głowy. - przyłożyła mi dłoń do czoła - zimne - stwierdziła.
- Ale wszystko w porządku ? - spytał tata.
- Poza tymi zawrotami tak, ale chciałabym ją zostawić na obserwacji przez dwa dni.- myślałam, że się przesłyszałam. Dwa dni!!! Co ja mam powiedzieć Gabowi?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz