czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 14

Helen spojrzała na mnie zdziwiona. Nie wiedziałam czy mam uciekać czy krzyczeć. Byłam przerażona, wszystkie moje sekrety na temat choroby znała ta rudowłosa kobieta, stojąca na przeciwko mnie. Poczułam zimne poty na plecach, a oczy powiększyły mi się do rozmiaru żarówek.
- Willa? - zdziwiła się Helen, a ja widząc minę Gabe'a myślałam, że się przewrócę.
- Hej zaraz to wy się znacie? - zapytał, puszczając moją dłoń.
- Tak, poznałyśmy się w... - Helen nie dokończyła bo przerwałam jej piskliwym głosem.
- W supermarkecie - nie mogłam pozwolić aby Gabe poznał prawdę. Spojrzałam na moją lekarkę błagalnie, a ona chyba zrozumiała o co mi chodzi.
- Tak właśnie, to Willa pomogła mi wybrać te chabrowe poduszki do salonu - uśmiechnęła się i objęła męża. Odetchnęłam z ulgą, wiedziałam że puki co jestem bezpieczna. Usiedliśmy do stołu, a ojciec Gabe'a zalał mnie masą pytań. O mój zawód, zainteresowania no i oczywiście wiek, za co mój chłopak krzywo na niego spojrzał. Bawiłam się super, mimo wymownych spojrzeń Helen skierowanych w moją stronę. Wiedziałam, że szykuje się na poważną rozmowę. Pan Coleman chyba mnie polubił bo powiedział, że jestem mile widziana w jego domu i kazała Gabowi o mnie dbać. Kiedy jechałam do domu emocje powoli opadały, ale cały czas bałam się, że Helen powie wszystko mojemu chłopakowi, a on nie będzie chciał mnie nigdy więcej widzieć.
Takie rzeczy przytrafiają się tylko mnie. Byłam roztrzęsiona na tyle, że nawet nie zaprosiłam Gabe'a do domu. Wbiegłam na górę i rzuciłam się na łóżko. Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi do mojego pokoju i się wyprostowałam. W wejściu ukazały się twarz mamy i Lindy.
- No i jak kochanie - zapytała niania, widać że zżerała je ciekawość.
- Super - zmusiłam się do uśmiechu - to bardzo fajna rodzina.
- No to dobrze, martwiłam się że coś pójdzie nie tak - powiedziała mama.
- Nie wszystko w najlepszym porządku - znowu udawany uśmiech - jestem zmęczona muszę się wykąpać.
- Oczywiście już cię zostawiamy skarbie - zamknęły drzwi, a ja znowu opadłam na łóżko. Nagle ktoś położył mi dłoń na plecach. Drgnęłam i podniosłam się. Zobaczyłam przed sobą Eve.
- Co jest ? - spytała.
- Nic - zbywałam ją, ale spojrzała na mnie wymownym wzrokiem.
- No dalej - zachęciła.
- Dobra chcesz wiedzieć? Proszę bardzo - wyprostowałam się - macocha Gabe'a to Helen, czyli moja lekarka - w tamtym momencie oczy mojej siostry się powiększyły.
- Nie możliwe - pokręciła głową - ale nie wydała cię?
- Nie ale zapewne niedługo to zrobi - ukryłam twarz w dłoniach.
- Więc musisz powiedzieć Gabowi zanim do tego dojdzie - powiedziała.
- Nie wiem czy dam radę - zastanawiałam się.
Długo rozmawiałyśmy z Eve, a potem całą noc wierciłam się na łóżku. Nie mogłam zasnąć, martwiłam się że niedługo mój związek legnie w gruzach i zakończy się jak zeszłoroczny śnieg, rano przy śniadaniu byłam kompletne nieobecna. Dłubałam łyżką w płatkach i rozmyślałam czy Helen trzymała buzię na kłódkę. Po zjedzeniu kilku łyżek, poszłam na górę aby się ogarnąć. Związałam włosy w kucyk u góry i włożyłam zwiewną sukienkę, którą dostałam od taty. Chwyciłam torbę i wybiegłam z domu. Byłam zaskoczona bo nigdzie nie widziałam Riny, a zwykle czeka w ogrodzie lub w salonie. Postanowiłam sprawdzić za domem przy tylnej bramie. Rozejrzałam się dookoła ale psiaka nigdzie nie było. Wzruszyłam ramionami i zwróciłam się do wyjścia. To co tam zobaczyłam odebrało mi sprawność w całym ciele.
- Masz chwilę? - Helen wpatrywała się we mnie, a jej włosy falowały na wietrze.
- Nie za bardzo, spieszę się do pracy - powiedziałam.
- Och na pewno znajdziesz dla mnie dwie minutki - uśmiechnęła się, ale w jej oczach była złość. Zbliżyła się do mnie. - ja możesz tak podle oszukiwać Gabe'a.
- Ja wcale go nie oszukuję! - wrzasnęłam - to tylko dla jego dobra.
- Dla jego czy dla twojego? - zmarszczyła czoło.
- To nie jest pani sprawa - powiedziałam.
- A właśnie że moja, Gabe jest dla mnie jak syn i dopilnuję aby poznał prawdę.
- No to się pani rozczaruję - wysyczałam i ją ominęłam. Złapała mnie za ramię i gwałtownie szarpnęła.- niech mnie pani zostawi!
- Jeśli ty mu nie powiesz to ja to zrobię - zagroziła. Wyrwałam się z jej uścisku, a w moich oczach pojawiły się łzy.Helen złagodniała i położyła mi rękę na ramieniu. -czego ty się boisz?
- Że go stracę - powiedziałam stłumionym głosem.
- Gabe jest odpowiedzialny i co najważniejsze bardzo cię kocha i zapewniam cię, że jeśli mu nie powiesz to go stracisz - wyjaśniła.
- Masz rację - powiedziałam - powiem mu po pracy - zapewniłam - niech się dzieje co chce.
Po burzliwej rozmowie Helen podwiozła mnie do pracy. Cały dzień nie mogłam się skupić. Układałam w głowie moją rozmowę z Gabem. Nie dam rady pomyślałam i opadłam na fotel. Po pracy nie wzywałam taksówki, uznałam że spacer dobrze mi zrobi. To jednak mnie nie uspokoiło im bardziej zbliżałam się do domu Colemanów tym bardziej trzęsły mi się nogi. Nacisnęłam dzwonek do drzwi. Po chwili w wejściu ukazała się Helen.
- Tak jak obiecałam jestem - powiedziałam z miną straceńca.
- Poczujesz się lepiej gdy to zrobisz - nie byłabym tego taka pewna pomyślałam i poszłam za nią na tyły domu. Gabe naprawiał starą ciężarówkę ojca. - tu cię zostawię, powodzenia - mam gdzieś twoje powodzenia pomyślałam. Podeszłam bliżej, Gabe leżał pod samochodem i widziałam tylko jego nogi.
- Hej -na dźwięk mojego głosu wysunął się na zewnątrz. Podniósł się i pocałował mnie w policzek, wycierając ręce szmatką.
- Wybacz, że jestem taki brudny ale nie wiedziałem że przyjdziesz - uśmiechał się. Usiadłam na przyczepie samochodu, a on zrobił to samo. Przez chwilę oboje milczeliśmy, zwróciłam wzrok na mojego chłopaka.Byłam naprawdę bardzo zdenerwowana.
- Gabe muszę ci coś powiedzieć - zaczęłam - i nie wiem czy jeszcze będziesz chciał się ze mną spotykać.
- Co ty mówisz - zaśmiał się. Miałam poważną minę, a uśmiech znikł z jego twarzy.
- Okłamałam cię, wcale nie byłam na szkoleniu tylko w szpitalu - powiedziałam - twojej macochy też nie spotkałam w supermarkecie tylko w szpitalu.
- Przecież tam pracujesz to możliwe, że mogłaś ją spotkać - stwierdził.
- Nie ty nic nie rozumiesz - powiedziałam - ja byłam jej pacjętką.
- Co ty chcesz mi powiedzieć? - chyba już się domyśłał.
- Gabe ja mam białaczkę - jego twarz straciła dawny urok a brwi opadły. Był przerażony a zarazem nie mógł w to uwierzyć. Obejmował mnie wzrokiem. - Gabe ja nic nie mówiłam bo bałam się że mnie zostawisz jak Ryan, ale zrozumiem jeśli tak zrobisz bo w końcu cię okłamałam i........
- Hej hej - przerwał mi ujął moją twarz w dłonie - mam gdzieś że mnie okłamałaś. Nigdy cię nie zostawię rozumiesz. Będziemy walczyć z tym razem i wygramy. Obiecuję. - wtuliłam się w niego, a po policzkach ciekły mi łzy - zrobię wszystko żebyś wyzdrowiała. Kocham cię - pocałował mnie w głowę.
- Ja też cię kocham Gabe - powiedziałam , nie puszczając go. Siedzieliśmy w takiej pozie jeszcze przez jakiś czas. Teraz wiedziałam, że Helen miała rację, a ja mam najlepszego chłopaka na świecie.