środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 33

Poczułam szpitalny zapach, nie miałam siły otworzyć oczu. Ktoś trzymał mnie za rękę, tylko kto? Chciałam coś powiedzieć ale nie mogłam, spróbowałam poruszyć dłonią ale moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Czy ja nie żyję? Muszę się odezwać!
- Gabe?- Zapytałam ledwo słyszalnym głosem. - Gabe?
- Nie kochanie to mama. - Pogłaskała mnie po głowie. Powoli otworzyłam oczy. Leżałam na szpitalnym łóżku, przypięta do kroplówki. Nie miałam na nic siły, próbowałam się podnieść ale bezskutecznie. Czyżby było aż tak źle? - Nie wstawaj. - Nakazała mama. - Jesteś osłabiona.
- Mamo gdzie jest Gabe? - Rozejrzałam się dookoła. - Jest na korytarzu?
- Nie, ja jeszcze nic nie mówiłam że tu jesteś...
- Mamo dzwoń o niego.
- Kochanie ale tata tu jest i ja nie wiem...
- Mamo tata się nie liczy, ma się do niego nawet nie odzywać. - Podniosłam się lekko. - Auu! - Złapałam się za brzuch.
- Kochanie, mówiłam żebyś nie wstawała.
- Mamo proszę cię, widzę że jest ze mną źle. - Pokręciła głową. - mamo nie zaprzeczaj, przecież jestem lekarzem. - Na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech. - Proszę cię zadzwoń do Gabe'a, on musi wiedzieć że tu jestem.
- No dobrze. - Wzięła mój telefon i wyszła na korytarz. Przez szybę widziałam jak rozmawia, po jej policzkach poleciało parę łez. Czyli jest gorzej niż myślałam, nie mówią mi wszystkiego. Musiałam porozmawiać z Helen, ale nie miałam siły wstać z łóżka. Kiedy walczyłam ze sobą aby choć usiąść na łóżku do sali wróciła mama.
- Leż Willa, proszę cię. - Na jej twarzy zauważyłam kilka zmarszczek. - Gabe zaraz tu będzie.
- Mamo ja muszę porozmawiać z Helen.
- Nie skarbie...
- Mamo, jestem lekarzem wiem co się dzieje potrzebuję tylko potwierdzenia i jeśli nie zwołasz tu Helen w tej chwili to przysięgam ci, że się do niej doczołgam. - Spojrzała na mnie ze strachem w oczach ale pokiwała głową i poszła po lekarkę. Wszystko mnie bolało, lek w kroplówce nie działał już na złagodzenie bólu. Byłam wyczerpana i czułam się okropnie. Podniosłam głowę bo usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka.
- Jak się czujesz? - Zapytał ojciec.
- Nic się między nami nie zmieniło. - Powiedziałam nie patrząc na niego.
- Willa. - Chciał złapać mnie za rękę, w której miałam wenflon ale ją cofnęłam. - Porozmawiajmy.
- Nie chcę. - Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach.
- Chciałaś mnie widzieć. - Helen stanęła przy moim łóżku.
- Wyjdź. - Powiedziałam do taty. - Chcę porozmawiać z Helen w cztery oczy. - Pokiwał głową i wyszedł, stając za szybą i wpatrując się w nas. - Chcę wiedzieć.
- Willa...
- Chcę wiedzieć teraz, wszystko. Byłam na to gotowa.
- To już ostatnie stadium.  - Kobieta spuściła wzrok, a ja przygryzłam dolną wargę. - Ale będziemy walczyć. Jest szansa, jeszcze dzisiaj podam ci chemię, a jeśli wyrazisz zgodę przeprowadzę badania w twojej rodzinie potrzebne do przeszczepu szpiku.
- Przeszczep? Czyli jest szansa?
- Mamy mało czasu ale tak, jest szansa.
- Zgadzam się. - Powiedziałam. - Rób co trzeba. - Helen uśmiechnęła się do mnie i wyszła porozmawiać z moją rodziną, która zgromadziła się na korytarzu. Ojciec wysłuchał lekarki i ponownie wszedł do sali.
- Na pewno w naszej rodzinie znajdzie się dawca.
- Może. - Znowu na niego nie patrzyłam.
- Proszę cię porozmawiaj ze mną.
- Dobrze. - Podniosłam na niego wzrok. - Czy gdybym teraz, może w ostatnich chwilach mojego życia poprosiła cię abyś oddał klub mojemu chłopakowi zgodziłbyś się? - Milczał. - Ja wiem, że nie. - Powiedziałam przez łzy. W tym samym momencie do sali wbiegł Gabe, nie patrząc na mojego ojca, szybkim krokiem znalazł się przy mnie. Usiadł na łóżku i mocno przytulił do siebie. Wtedy już kompletnie się rozkleiłam, byłam samolubna, nie chciałam go stracić, nie teraz kiedy znowu zaczęło się nam układać.
- Już spokojnie, jestem tu. - Głaskał mnie po włosach, a ja zalewałam mu ramię łzami. Ojciec przez chwilę patrzył na nas po czym opuścił salę. - Będzie dobrze. - Ujął moją zapłakaną twarz w dłonie.
- Nie Gabe, to ostatnie stadium ja nawet nie wiem czy przeżyję do przeszczepu.
- Przeżyjesz i nic ci nie będzie, jasne? - Pocałował mnie w czoło i znowu przyciągnął do siebie.

Parę minut później Gabe siedział na stołku przy moim łóżku i nie zamierzał mnie opuścić nawet na minutę. Byłam osłabiona i obolała, poza tym Helen zaczęła podawać mi chemię co jeszcze gorzej wpłynęło na moje samopoczucie. Drzemałam, trzymając rękę Gabe'a, który od czasu do czasu głaskał mnie po włosach. Przez sen usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
- Właśnie zakończyły się badania jej rodziny. - Głos Helen był cichy, oboje myśleli że śpię.
- I co? - Zapytał Gabe.
- Jutro będą wyniki, ale myślę że skoro ma tak liczną rodzinę to znajdziemy dawcę.
- Będzie dobrze. Musi być. - Powiedział Gabe i przyłożył sobie moją dłoń do ust aby ją pocałować.


Kochani jeśli tu jesteście to bardzo proszę o wasze komentarze, ponieważ są one dla mnie dowodem na to czy blog wam się podoba czy nie :) czekam na wsze opinie i pozdrawiam :)





3 komentarze:

  1. Musi przeżyć! Bo jak nie to zobaczysz ;) Czytam I jak zawsze czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha :D juz mam plan na zakonczenie od miesiecy :) mam nadzieję że się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie <3 Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń