poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 28

- Nie musisz tego robić - Clear oparła ręce na biodrach.
- Wiem - dobiegłam do niej zdyszana - ale poranne bieganie dobrze mi zrobi - oparłam się o swoje kolana.
- Albo jeszcze bardziej cię wykończy - przygryzła dolną wargę.
- Po kim ty jesteś taką pesymistką ? - Próbowałam się uśmiechnąć.
- Nie wiem może... - nie dokończyła, bo złapałam się za brzuch i zaczęłam syczeć z bólu. Podbiegła do mnie i złapała za rękę. - Zadzwonie po tate.
- Nie ! - O mało nie złamałam jej ręki. - Nie rób tego - wyprostowałam się.
- Nie widzisz co się z tobą dzieje ?
- Widzę, że już mnie nie boli, więc wracajmy do domu.
- Willa, porozmawiaj ze mną - potarła moje ramię swoją dłonią.
- Niby o czym co ? - Odwróciłam się do niej - o tym że umieram, co ?
- Nie o to mi chodziło.
- Wiem, przepraszam.
- Nie szkodzi - wzięła mnie pod ramię - wracajmy do domu.
Kiedy dotarłyśmy do naszej willi, ukryłam się w pokoju i wzięłam tabletki przeciwbólowe. Umyłam twarz, włosy i owinęłam się w ręcznik. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Podbiegłam do szafki nocnej, po drodze zostawiając mokre ślady stóp na podłodze. Złapałam komórkę i rzuciłam się na łóżko.
- Gabe ! - krzyknęłam do słuchawki.
- Tak, to ja - zaśmiał się.
- I jak ci poszło ? - przewróciłam się z pleców na brzuch i zaczęłam majtać nogami.
- Wygrałem, rozumiesz moja pierwsza sprawa po przerwie i wygrałem - słyszałam, że był z siebie dumny.
- Wiedziałam, że wygrasz - powiedziałam. - A wiesz co ?
- Co ?
- Bardzo chciałabym cię zobaczyć w todze na żywo - rozbawiłam go tym.
- Na pewno będziesz miała nie jedną taką okazję, ale najpierw przyjdź do klubu na szesnastą.
- Będziemy świętować twój sukces ?
- Zobaczymy, ale będzie Helen i dziewczyny więc nie będziemy się nudzić.
- Zrobię się na bóstwo - zażartowałam.
- Nie musisz, przepraszam sędzia chce ze mną porozmawiać. Kocham cię, pa.
- Pa - wcisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na łóżko. Zwróciłam się w stronę łazienki, żeby wysuszyć głowę, kiedy ktoś zapukał do drzwi mojej sypialni. Odruchowo złapałam za róg ręcznika, którym byłam owinięta.
- Kot tam ?
- Tata.
- Yyy - zaczęłam szybko zbierać bieliznę z podłogi i uciekłam do łazienki. - Wejdź, ja się tylko ubiorę ! - usłyszałam jak drzwi się uchylają i ktoś porusza się po podłodze. Wciągnęłam na siebie moją ulubioną koszulę, koloru jasnego błękitu i jasne dżinsy. Wytarłam włosy ręcznikiem i zwróciłam się w kierunku drzwi. Weszłam do pokoju, tata siedział na łóżku i patrzył się na mnie z uśmiechem na ustach. Spojrzałam na swój strój i rozłożyłam ręce.
- Co ? Źle wyglądam ?
- Wyglądasz ślicznie.
- To dlaczego tak dziwnie się szczerzysz ?
- Dziwnie ?
- Okropnie, jakbyś chciał mnie udusić - zaśmiał się.
- Usiądź koło mnie - poklepał miejsce obok siebie. Podeszłam bliżej i usiadłam po turecku. - Chciałbym ci powiedzieć, że rezygnuję.
- Co ? - W pierwszej chwili nie wiedziałam o co chodzi.
- Rezygnuję z kupna klubu.
- Naprawdę ? - Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Uznałem, że twoje szczęście jest najważniejsze.
- Tato, dziękuję ! - Uścisnęłam go tak mocno, że nie mógł oddychać. - Tato kocham cię ! Muszę to powiedzieć Gabowi - chciałam wstać z łóżka, ale tata złapał mnie za rękę.
- Gabe już wie, parę tygodni temu z nim o tym rozmawiałem.
- Jesteś cudowny - pocałowałam go w policzek. - Muszę lecieć tato, umówiłam się z nim.
- Leć i baw się dobrze, nie miej mu tego za złe, że ci nie powiedział to ja chciałem ci zrobić niespodziankę.
- Super, kocham was obu, a teraz lecę pa pa - wybiegłam na korytarz i podreptałam schodami na dół.
Wzięłam z kuchni trochę ciastek dla Gabe'a i pobiegłam plażą w stronę klubu. Wpadłam do środka i ruszyłam w stronę baru, gdzie siedziała Helen i Tatia.
- Cześć wam - zawołałam. - Jest już Gabe ? - rozejrzałam się dookoła.
- Nie zadzwonił, że się spóźni - odpowiedziała Helen, Tatia mnie uściskała.
- Stęskniłyśmy się - powiedziała.
- Ja też - uśmiechnęłam się. Zauważyłam Sussanę, wychodzącą z kuchni z wielkim kartonem na rękach.
- Willa - pomachała mi.
- Susie, cześć Rachel - zawołałam, ale nie zignorowała i podeszła wycierać blat.
- Nie przejmuj się Rachel ma zły dzień - zaśmiała się Helen.
- Nie szkodzi - usiadłam za barem.
- Tak Helen, najlepiej powiedz naszej dobrodusznej Wili, że to ja mam zły dzień ! - wrzasnęłam i rzuciła ścierką o podłogę.
- Rachel ! - Sussana zareagowała. - Pamiętaj co Gabe ci mówił !
- Nie obchodzi mnie to !
- Dobra o co tu chodzi ? - zapytałam już lekko zirytowana.
- O twoją beznadziejną, bogatą rodzinkę - wysyczała Rachel.
- Słucham? - Wstałam z siedzenia.
- To słuchaj dalej, otóż Gabe sprzedał klub twojemu wstrętnemu tatusiowi !
- Nie mów tak na mojego ojca, to niemożliwe bo powiedział mi dziś że rezygnuje z klubu.
- Jakie to słodkie, szkoda tylko że tego nie zrobił.
- Nie mogę tego słuchać, gdzie jest Gabe - spojrzałam w stronę drzwi.
- Pewnie właśnie sprzedaje klub twojemu tatusiowi - Rachel wyszła zza baru i podeszła bliżej mnie. - Nie udało mu się zaszantażować Gabe'a pożarem, ani jakimś facetem w krawacie, więc posunął się do ostatecznosći.
- Co ? - Czułam, że do moich oczu napływają łzy.
- Rachel ! - Tatia krzyknęła.
- Cicha - uciszyła ją siostra. - Twój tata powiedział Gabowi, że jeśli nie sprzeda mu klubu, to zwolni naszego tatę z pracy, a Helen dostanie wypowiedzenie za nieudolne leczenie pacjentów, bo dyrektor szpitala to jego dobry znajomy. Myślisz, że Gabe dałby radę utrzymywać całą naszą rodzinę ?
Nie mogłam w to uwierzyć, a co ze słowami taty, że dał spokój i zrezygnował. Pokręciłam głową, nie dochodziło to do mnie, wiedziałam że muszę poznać prawdę. Mój wzrok był rozbiegany, nie wiedziałam co się dzieje.
- Willa, usiądź nie chciałyśmy żebyś dowiedziała się w taki sposób - Helen próbowała mnie dotknąć, ale pokręciłam głową i uciekłam z klubu.



1 komentarz: