sobota, 5 października 2013

Rozdział 26

Za piętnaście minut mieliśmy dotrzeć do mojego domu. Gabe był skupiony na drodze, a ja przeglądałam zdjęcia z naszej podróży. Chciało mi się śmiać kiedy zobaczyłam zdjęcie Gabe'a, na którym pożera całą porcję smażonej ryby.
- Co tam widzisz ? - Zapytał, widząc moją reakcję.
- Nie nic - schowałam telefon do kieszeni spodni. - Po prostu śmiesznie wyglądasz kiedy jesz.
- Co ? - Zaśmiał się.
- Kocham cię - pocałowałam go w policzek.
- Myślę, że to było pożegnanie - spojrzał na mnie poważną miną.
- Nie wiem co teraz będzie - stwierdziłam ponuro. - Ojciec jest na mnie wściekły, penie nienawidzi cię jeszcze bardziej i kto wie jak to wpłynie na nasz związek.
- Nijak - spojrzałam na niego zdziwiona. - Kocham cię, a ty mnie i nawet koniec świata tego nie zmieni - uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam, że podjeżdżamy pod mój dom. Zacisnęłam palce na ręce Gabe'a, który spojrzał na mnie z troską.
- Wszystko będzie dobrze, gdyby coś się działo to zawsze możesz do mnie zadzwonić - lekko się uśmiechnęłam, ale nie poprawiło mi to humoru.
Gabe zabrał się za wyjmowanie mojej walizki z bagażnika, a ja podeszłam do niego i objęłam go w pasie.Już miałam się do niego przytulić kiedy usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. W progu stanął tata, z miną tak groźną, że chyba nawet sam Chuck Norris by się go przestraszył. Puściłam mojego chłopaka i stanęłam przed nim, gotowa wydrapać ojcu oczy jeśli go tknie. Tymczasem Gabe spokojnie wyjmował mój bagaż. Zerknęłam na niego, był całkowicie wyluzowany, wyprostował się i skrzyżował ręce na piersi. Tata ruszył w naszym kierunku, w głowie kłębiły mi się tysiące myśli. Stanął przede mną i powiedział:
- Dobrze, że już jesteś - nadal wpatrywałam się w niego niepewnie, a on zmierzył Gabe;a wzrokiem. - Ja to wezmę - zwrócił się do niego, sięgając po walizkę. - Chodź Willa idziemy do domu.
Skinęłam głową i poszłam za nim, zostawiając mojego chłopaka samego. Co ja robię, pomyślałam i podbiegłam do niego. Ojciec obejrzał się za mną, stanęłam na palcach i pocałowałam Gabe, wplatając palce w jego włosy. Nie obchodziło mnie co tata sobie pomyśli, liczył się tylko Gabe i to co powiedział, że jeśli się kochamy to nic tego nie zmieni. Kiedy skończyliśmy, nasze nosy otarły się o siebie, mój chłopak lekko się uśmiechnął.
- Kocham cię - powiedział.
- Ja też cię kocham - cmoknęłam go w usta i ruszyłam w kierunku zdegustowanego rodzica. Wyobraziłam sobie jakie kazanie dostanę, kiedy wejdę do domu. Ostrożnie zdjęłam buty i zwróciłam się w kierunku salonu. Linda wyskoczyła zza rogu i ścisnęła mnie mocno.
- Moje kochane dziecko, wreszcie wróciłaś.
- Linda odcinasz mi dopływ tlenu - poskarżyłam się.
- Och przepraszam skarbie - puściła mnie i odgarnęła mi kosmyk włosów z czoła. - A gdzie Gabe ? - Rozejrzała się dookoła.
- Pojechał do domu - stwierdziłam smutno. - Chyba wiesz dlaczego - kiwnęłam głową w stronę ojca. - Linda zmierzyła go wzrokiem.
- Jesteś taki stary Jared, a głupi jak przedszkolak - mówiąc to poszła do kuchni.
- Chodź do mojego gabinetu - powiedział do mnie.
- No to się zacznie - szepnęłam sama do siebie i ruszyłam za nim. Weszłam do środka, trochę się tu zmieniło od mojego wyjazdu. Ktoś zrobił tu porządek i poukładał książki alfabetycznie, a przy ścianie stała pikowana, skórzana kanapa.
- Usiądź - tak jak kazał usiadłam na jednym z foteli, a on zajął miejsce za biurkiem. - Co masz mi do powiedzenia ? - skrzyżował ręce na piersi i oparł się w fotelu.
- Tylko tyle, że wzięłam z Gabem potajemny ślub i spodziewamy się bliźniaków - ojciec zrobił taką minę jakby wymarło całe Hamptons. - Co ? Przestraszyłeś się ? Nie martw się na razie tylko żartuję, ale kto wie.
- Nienawidzę twojego poczucia humoru.
- Nie każdy go rozumie - uśmiechnęłam się.
- Wiem, że jesteś na mnie wściekła, ale chciałem porozmawiać - wyjaśnił.
- No słucham, ale uprzedzam jak tylko obrazisz Gabe'a wychodzę - pokiwał głową.
- Wiem, że nie zachowałem się jak na ojca przystało i mam nadzieję że mi wybaczysz. Powinienem był pozwolić ci jechać, ale zrozum jesteś moją córką i martwię się o ciebie, a Gabe... Ja po prostu mu nie ufam.
- A co bałeś się, że utnie mi głowę i wrzuci do oceanu - zaśmiałam się.
- Willa, chce abyśmy żyli w zgodzie tak jak dawniej - złapał mnie za rękę. - Przepraszam.
- Przeprosiny przyjęte - uśmiechnęłam się do niego.
- Ale Gabe'a nadal nie lubię - stwierdził.
- Nie liczyłam na inną odpowiedź - zmarszczył brwi. - Idę się rozpakować.


2 komentarze:

  1. bardzo mi się podobało :D A najbardziej "W progu stanął tata, z miną tak groźną, że chyba nawet sam Chuck Norris by się go przestraszył." i kiedy Willa powiedziała mu o ślubie i bliźniętach xd bardzo mi przypominała w tym momencie jace z miasta kości *.* duży plus ;) zastanawiam się czemu nikt prócz mnie nie skomentował, ale jeśli nie czytali, to niech żałują ;) http://elfiahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za taki pozytywny komentarz :) twój blog tez jest super na pewno bede czytać :) mama nadzieje ze podobaly Ci sie wszystkie moje rozdzialy :)

      Usuń