czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 23

Nie leżeliśmy tak dziesięć minut, a zwłaszcza pięć tylko całą noc. Obudziłam się leżąc na boku, otulona ramionami Gabe'a, który przytulał się do moich pleców. Parę razy pomrugałam oczami i odkręciłam głowę w jego stronę. Nie spał już i bacznie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się do niego i chciałam wyprostować, ale nie drgnął nawet o milimetr.
- Gabe puść mnie głuptasie - zaśmiałam się, a on pocałował mnie w szyję.
- Chciałbym się tak budzić każdego ranka - zamruczał mi do ucha, ocierając ustami o moją skórę.
- Ja też bym chciała - zdołałam się oswobodzić z jego uścisku i położyłam się tak, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Położyłam moją dłoń na policzku Gabe'a i pocałowałam go czule. On złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.Kiedy już oderwaliśmy się od siebie, popatrzyłam na niego z uśmiechem.
- Naprawdę chciałbym mieć taką pobudkę codziennie - złapał mnie za podbródek i lekko cmoknął w nos. Odsunęłam się od niego i pobiegłam do łazienki.
- No nie - jęknął Gabe, biegnąc w moim kierunku. Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
- Kto pierwszy ten lepszy - krzyknęłam, śmiejąc się głośno.
- Policzymy się jak stamtąd wyjdziesz - zażartował.
Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i ubrałam się w spodenki i niebieską koszulę. Powoli wychyliłam głowę zza drzwi i rozejrzałam się za moim chłopakiem. Uznałam, że nie ma w pobliżu i spokojnie wyszłam na korytarz, jednak po chwili już trzymał mnie w ramionach a moje nogi dyndały nad ziemią. Zaczęłam się głośno śmiać i objęłam go ramionami za szyję.
- Gabe, głuptasie puść mnie - zachichotałam.
- Nie to kara za łazienkę - zażartował niosąc mnie w kierunku sypialni. - Właśnie wymyślam co by tu z tobą zrobić - uśmiechnął się łobuzersko.
- No dobrze już dobrze, postaw mnie na ziemię - cały czas się śmiałam.
- Nie postawię - zaśmiał się i zaczął całować mnie po szyi.
- Hahahaha, przestań to mnie łaskocze - próbowałam go odepchnąć ale przyssał się jak pijawka.
Ten nasz spór przerwała ciocia Gabe'a, która weszła do pokoju. Od razu spoważnieliśmy i znalazłam się na ziemi.
- Aż miło na was popatrzeć - zachwyciła się Sophie.
- Tak to ja już pójdę się myć - Gabe pobiegł w kierunku łazienki.
- I jak ci się spało na tak dużym łóżku ? - zapytała.
- Bardzo dobrze, dziękuję - odpowiedziałam.
- To dziwne, bo kiedy zajrzałam do was o szóstej rano spaliście razem jak susły, aż myślałam że Gabe się do ciebie przykleił - zachichotała, a mnie wbiło w podłogę. Taki wstyd już przy pierwszym spotkaniu.
- Strasznie panią przepraszam, to moja wina bo ja...
- Kochanie - zwróciła się do mnie i pogłaskała po ramieniu - przecież mówiłam, że nie mam nic przeciwko - uśmiechnęłam się do niej nieśmiało. - Jeśli o mnie chodzi, to Steve o niczym się nie dowie. - Mrugnęła do mnie i gestem pokazała abym poszła za nią. Zeszłyśmy na dół do ogromnej kuchni. Usiadłam na przy stole, a ona na przeciwko mnie. Postawiła mi przed nosem kubek ciepłej kawy.
- Dziękuję - sięgnęłam bo napój i upiłam duży łyk.
- Myślę, że bardzo pasujesz do Gabe'a - wycedziła. - Dużo bardziej niż ta jego była dziewczyna - stwierdziła. - Mój chrześniak nie powiedział mi wszystkiego o tobie, bo jak to ujął to twoje prywatne sprawy i jeśli będziesz chciała to sama o nich powiesz - zaczęła. - Jeśli masz teraz ochotę to możesz ze mną porozmawiać.
Bardzo dobrze wiedziałam, że Gabe nie powiedział jej o chorobie. To było miłe z jego strony ale też trochę niekomfortowe dla mnie.
- Pewnie Helen i tak pani powie na weselu lub przy pierwszej okazji - westchnęłam, a ona oparła głowę na dłoniach. - Mam białaczkę, a Gabe nie chce o tym mówić bo przeżywa to jeszcze gorzej ode mnie - wypiłam kolejny łyk. - Moja rozmówczyni wyprostowała się i popatrzyła z taką litością jak rodzice kiedy się o tym dowiedzieli.
- Kochanie tak mi przykro - pogłaskała mnie po dłoni. - Ale zobaczysz wszystko będzie dobrze, wyglądasz ślicznie, nic po tobie nie widać, a Helen zapewne dobrze się tobą zajmuje.
- Nie narzekam - uśmiechnęłam się - ale proszę nie wspominać o tym przy Gabie bo on naprawdę ciężko to znosi - powiedziałam, a ona pokiwała głową. Rozmawiałyśmy jeszcze do póki na dole nie zjawił się Gabe. Usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- I jak ciociu ? - zwrócił się do kobiety - masz stresa przed ślubem?
- Powiem ci, że chyba już w moim wieku człowiek tego tak nie przeżywa - wyjaśniła - no ale jak ty będziesz się żenił to nie martw się uspokoję cię. - Gabe spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Pierwszy raz ktoś mówił przy nas o ślubie, jako że to my mieliśmy go brać. Ciocia spojrzała na zegarek i wstała od stołu. - Scott zaraz przywiezie dziewczynki i Chrisa - stwierdziła.
Prawda całkiem zapomniałam, że dzisiaj miała przyjechać Sussana, Tatia i ich partnerzy. Również spojrzałam na zegarek dochodziła dwunasta, a ślub miał się odbyć o czternastej. Siedzieliśmy jeszcze trochę w kuchni, potem dołączyli do nas inni członkowie rodziny, a za godzinę Sussana i Tatia ze swoimi drugimi połówkami. Zapoznałam się ze Scottem i Chrisem, okazali się bardzo fajnymi facetami. Czas szybko mijał a my musieliśmy zacząć się szykować, Helen jako druhna udała się z Sophie do jej sypialni aby ją wyszykować, a Steve i Oliver ukryli się w innej części domu. Ja poszłam do pokoju aby skontrolować czy moja sukienka nie jest pognieciona i aby zrobić makijaż i fryzurę. Wybrałam jedną z moich ulubionych sukienek. Długą, kremową suknię z paskiem w talii. Kiedy się wyszykowałam wyszłam na korytarz gdzie pod drzwiami czekał wystrojony Gabe. Na mój widok rozbłysły mu oczy co wprawiło mnie w lekkie zadowolenie.
- Wow - powiedział, łapiąc mnie za obie ręce - wyglądasz prześlicznie. - Zbliżył się do mnie i cmoknął w usta.
- Ty też wyglądasz niczego sobie - zażartowałam, tak naprawdę miałam najprzystojniejszego chłopaka na świecie.
- Teraz wiem, że moi kuzyni będą patrzeć tylko na ciebie, będę zazdrosny wiesz - zaśmiałam się i wzięłam go pod ramię. Zeszliśmy na dół gdzie czekali już na nas państwo młodzi, o ile tak można było ich nazwać oraz reszta rodziny. Inni krewni mieli się zjechać pod kościół. Sophie wyglądała bardzo elegancko. Miała na sobie prostą białą sukienkę, dopasowaną w talii, na ramiona założyła biały żakiet, a na głowie miała mały, skromny biały kapelusik w stylu angielskim z małą siateczką z przodu.
Ceremonia zaślubin była cudowna, kiedy małżonkowie wypowiadali słowa przysięgi mocno trzymaliśmy się z Gabem za ręce. Po mszy młodzi zostali obsypani ryżem i setką życzeń. Potem udaliśmy się do domu weselnego o nazwie ,, Czerwone Serce ". Był to duży, podłużny budynek przy plaży. Kiedy weszliśmy do środka zaparło mi dech w piersiach. Ogromna sala przystrojona była tysiącem balonów, a stoły i krzesła materiałami barwy zielonej, różowej i białej. Spojrzałam na Gabe'a i wiedziałam że to będzie jeden z najlepszych dni mojego życia.


Strój Willi




Sala weselna


1 komentarz: