czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 22

- Jaka jest twoja ciocia ? – zapytałam kiedy dochodziła piętnasta, a my jechaliśmy autostradą stanową.
- Jest miła, pogodna, bardzo nowoczesna i lubi się bawić – to ostatnie bardzo podkreślił.
- A ma jakieś imię ? – zaśmiał się.
- Sophie – powiedział – to siostra mojego taty, ale różnią się od siebie zupełnie. Zamiast z moim tatą, to z nią rodzice mieli problemy. Można się tego domyślić, po tym że wychodzi za mąż w wieku pięćdziesięciu lat.
- Rozrywkowa kobieta – zaśmiałam się.
- O nawet nie wiesz jak bardzo, ale nie martw się zdążysz się przekonać - mrugnął do mnie. Nagle skręcił gwałtownie w jakąś uliczkę, aż zarzuciło mnie na drzwi samochodu.
- Matko, Gabe co ty robisz ? - poprawiłam się w fotelu.
- Niespodzianka - uśmiechnął się. Zatrzymał się przed jakimś małym budynkiem z czerwonej cegły.
- Co to jest ? - podniosłam się z miejsca i oparłam o szybę.
- Zaczekaj tu - wysiadł z samochodu i pobiegł w kierunku budynku, po chwili zniknął za drzwiami. Skrzyżowałam ręce na piersiach i zastanawiałam się jaki kolejny żart wymyśli mój chłopak. Za parę minut wyszedł z papierową torebką w ręce.
- Co tam masz ? - zapytałam się, przekręcając się na fotelu. Gabe wyjął z torby ciastka francuskie i drożdżówki, a ja zaczęłam się śmiać.
- Kiedy jeździliśmy do cioci jak byłem mały, tata zawsze się tu zatrzymywał - powiedział i wsadził mi jedno z ciastek do buzi.
- Pycha - wytarłam usta dłonią, złapałam drożdżówkę i poczęstowałam nią Gabe'a aż ubrudziłam mu nos. - Haha.
- To dla ciebie takie śmieszne - powiedział i wziął trochę masy na palec.
- Ho, nawet się nie waż - rozkazałam, ale on już przejechał mi po policzku i nosie. - Tak, więc teraz się do mnie przytul - rozchyliłam ręce.
- Wolałbym nie - odsunął się lekko, a ja go złapałam, a nasze twarze się zderzyły. Teraz oboje byliśmy w lukrze. Zaczęliśmy się śmiać i szukać chusteczek.
- Która już godzina ? - zapytałam wycierając Gabowi twarz.
- Dochodzi szesnasta - teraz on zabrał się do wycierania mojej.
- Mój tata wraca o szesnastej dwadzieścia - powiedziałam.
- To pewnie do ciebie zadzwoni - stwierdził. - I jak się domyślałam to nie będzie miły telefon.
- Nie - złapałam go za rękę - nic nie popsuje mi humoru.
- Ale mi tak, powiem szczerze, że ta kontrola twojego ojca lekko mnie irytuje - zmarszczył brwi.
- Możemy zapomnieć o tym co się dzieje w Hamptons i po prostu nie gadać o moim ojcu - ukryłam twarz w dłoniach.
- Przepraszam - powiedział i pocałował mnie w głowę - obiecuję już nie wspomnę o twoim tatulku - położył sobie dłoń na serce, a ja się uśmiechnęłam.
Jechaliśmy jeszcze czterdzieści minut, aż dotarliśmy do Jamesport. Rozglądałam się dookoła i podziwiałam piękno i urok tego małego miasteczka. W pewnej chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz.
- To tata - powiedziałam do Gabe'a, a on pokiwał głową. Odebrałam telefon i od razu w uchu usłyszałam krzyk.
- Gdzie ty jesteś ?! I gdzie są twoje walizki, mama, Linda i siostry nie mają pojęcia gdzie pojechałaś !
- Możesz się nie wydzierać bo zaraz ogłuchnę.
- Jak ty się wogóle do mnie odzywasz ! Gdzie jesteś ?
- W drodze na wesele - powiedziałam spokojnym głosem.
- Masz wracać do domu - rozkazał.
- Chyba oszalałeś, myślisz że powiesz mi co mam robić, a ja całe życie nie będę się odzywać i spełniać twoje rozkazy.
- Niech ja tylko dorwę tego twojego chłopaczka - powiedział przez zęby.
- I w tym momencie kończymy naszą rozmowę - powiedziałam. - Miłej zabawy na jutrzejszej kolacji tatusiu. - Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon do torebki.
- Po twojej minie widzę, że nie poszło najlepiej - Gabe zdjął okulary.
- Mam to gdzieś, daleko jeszcze do twojej cioci ?
- Jeszcze troszeczkę, mieszka przy samej plaży - skręcił w lewo.
- Rozśmiesz mnie czymś - zwróciłam się do niego. W tym samym momencie Gabe podgłośnił radio i zaczął śpiewać razem z Keshą piosenkę your love is my drug. Naprawdę zaczęłam się śmiać, a on jechał dalej. Nie obchodziło mnie, że ludzie się na niego dziwnie patrzą, śmiałam się tak, że rozbolał mnie brzuch. Po chwili Gabe zatrzymał samochód przed ogromnym domem z pięknym ogródkiem. Budynek znajdował się na małej górce, co dawało mu jeszcze więcej uroku. Był piękny jak domem z bajek lub filmów familijnych.
- To tu ? - pokiwał głową – ten dom jest cudowny, a przecież mówiłeś że twoja ciocia nie jest zbyt bogata.
- Bo nie jest – zaśmiał się – ale ma bardzo bogatego narzeczonego. - Wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwiczki.
- Mówiłeś, że mieszka przy plaży, a ja tu widzę tylko ulicę i trawę – rozejrzałam się dookoła.
- Zejście do oceanu jest z drugiej strony domu – wyjaśnił.
- To podobnie jak u mnie – uśmiechnęłam się i wysiadłam z samochodu. - Moje nogi – schyliłam się do kolan – za dużo siedzenia.
- Nie martw się jutro na weselu nie pozwolę ci siedzieć – zaśmiał się, wyjmując bagaże.
- Wiesz, że uwielbiam z tobą tańczyć – podeszłam do niego i położyłam mu głowę na ramieniu.
- Chodź – objął mnie wolnym ramieniem – poznasz resztę mojej zwariowanej rodzinki.
- Może nie będzie tak źle – objęłam go jedną ręką. Nie zdążyliśmy jeszcze zapukać ani zadzwonić dzwonkiem, a drzwi otworzyła nam dobrze mi znana babcia Gabe'a.
- Moje kochane dzieciaczki – uścisnęła mnie, a potem swojego wnuczka. - Jak tam minęła wam podróż samochodem ode mnie ? - Klasnęła w ręce.
- Było super babciu – Gabe postawił torby w przedpokoju.
- Widzisz Willa musiałam mu kupić samochód z otwieranym dachem bo do innego by się nie zmieścił. - Zaczęłam się śmiać, a mój chłopak się skrzywił.
- Babciu znowu zaczynasz – zaśmiał się, a potem złapał mnie za rękę – chodź kochanie poznasz moją ciocię – pociągnął mnie za sobą przez duży hol, a potem w prawo przez ogromny salon i do kuchni. Przy stole siedział wysoki, lekko siwy mężczyzna, a naprzeciw niego kobieta z białymi włosami, przynajmniej tak mi się wydawało, że to biały kolor. Kiedy białowłosa nas zobaczyła podniosła się z krzesła i podeszłą bliżej.
- Gabriel kochanie jak dawno cię nie widziałam – przytuliła mojego chłopaka, a on to odwzajemnił
- Ja też się stęskniłem ciociu, ale proszę nie używaj mojego całego imienia to lekko kompromitujące.
- Masz piękne imię kochanie i będę tak do ciebie mówiła – skrzyżowała ręce na piersiach.
Nieważne – powiedział – ciociu to jest Willa, moja dziewczyna o której ci opowiadałem. - Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i się uśmiechnęła.
- Witaj kochanie, naprawdę jesteś taka śliczna jak pisał Gabe. - Podała mi rękę, a ja wyciągnęłam swoją – a to jest mój narzeczony Oliver. - wskazała na mężczyznę, który podniósł się i podszedł do nas na dźwięk swojego imienia. Podaj mi rękę i się uśmiechnął.
- Mów mi Oliver – powiedział. Pokiwałam głową i odwzajemniłam uśmiech. Po chwili dołączyła do nas babcia Gabe'a. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać o moim zawodzie i ile się znamy z Gabem, oraz jak się poznaliśmy. Potem ciocia Gabe'a opowiedziała nam romantyczną historię związaną z jej zaręczynami, na co babcia dogryzała jej że lepiej późno niż wcale. Potem dołączyli do nas Rachel, tata Gabe'a i Helen, którzy wrócili ze spaceru po miasteczku. Przywitałam się z nimi, a Rachel powiedziała, że wreszcie będzie miała normalne towarzystwo.
Wieczorem pani Sophie zaprowadziła mnie i Gabe'a do pokoju na górze, gdzie mieliśmy spać. Otworzyliśmy drzwi do sypialni. Weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła, po czym usiadłam na wielkim łożu małżeńskim.
- To łóżko jest dla ciebie Willa, a tamto dla Gabe'a – wskazała na jednoosobowe łóżko, które było oddzielone od mojego małą szafką nocną. - Wybaczcie gdyby to ode mnie zależało to spalibyście w jednym łóżku, ale twój tata Gabe ma na tym punkcie lekką obsesję. - Pokazała mi jeszcze gdzie jest łazienka i poszła do swojego pokoju, życząc nam miłych snów. Nie zastanawiając się długo poszłam wziąć prysznic i przebrałam się w piżamę. Była taka zmęczona, a jutro nie miałam spać w ogóle więc trzeba było się porządnie wyspać. Gabe poszedł w moje ślady i z lekko mokrymi włosami padł na łóżko.
- Masz anielską cierpliwość skarbie – zwrócił się do mnie, gasząc światło.
- Dlaczego ? - przekręciłam się w jego stronę.
- Moja rodzina bywa lekko męcząca.
- Ja ich uwielbiam – stwierdziłam.
- W takim razie dobrze, że cię spotkałem – zaśmialiśmy się. - Dobranoc kochanie.
- Dobranoc – wbiłam wzrok w sufit i chwilę myślałam co tata zrobi ze mną jak wrócę do domu. A może by tak nie wracać, zamieszkać z Gabem u jego cioci i hodować koty. Chciało mi się śmiać z własnego żartu. Spojrzałam na Gabe'a, nie wiedziałam czy śpi, ale poczułam, że chcę być jak najbliżej niego.
- Gabe śpisz ? - zapytałam niepewnie.
- Nie – odkręcił się do mnie – coś się stało ? - zapytał z troską.
- Myślisz, że twój tata obrazi się na nas jeśli położysz się koło mnie na pięć minut.
- Hahaha, myślę że mogę nawet na dziesięć – powiedział i po chwili był już koło mnie. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej, a on objął mnie ramieniem i pocałował w głowę. Nie poczułam nawet kiedy zasnęłam.



Sophie Coleman


Oliver Thorne

Dom cioci Gabe'a




Zejście do plaży i widok z tarasu

:*


1 komentarz: