- Jaka jest twoja ciocia ?
– zapytałam kiedy dochodziła piętnasta, a my jechaliśmy
autostradą stanową.
- Jest miła, pogodna,
bardzo nowoczesna i lubi się bawić – to ostatnie bardzo
podkreślił.
- A ma jakieś imię ? –
zaśmiał się.
- Sophie – powiedział –
to siostra mojego taty, ale różnią się od siebie zupełnie.
Zamiast z moim tatą, to z nią rodzice mieli problemy. Można się
tego domyślić, po tym że wychodzi za mąż w wieku pięćdziesięciu
lat.
- Rozrywkowa kobieta –
zaśmiałam się.
- O nawet nie wiesz jak
bardzo, ale nie martw się zdążysz się przekonać - mrugnął do
mnie. Nagle skręcił gwałtownie w jakąś uliczkę, aż zarzuciło
mnie na drzwi samochodu.
- Matko, Gabe co ty robisz
? - poprawiłam się w fotelu.
- Niespodzianka -
uśmiechnął się. Zatrzymał się przed jakimś małym budynkiem z
czerwonej cegły.
- Co to jest ? -
podniosłam się z miejsca i oparłam o szybę.
- Zaczekaj tu - wysiadł z
samochodu i pobiegł w kierunku budynku, po chwili zniknął za
drzwiami. Skrzyżowałam ręce na piersiach i zastanawiałam się
jaki kolejny żart wymyśli mój chłopak. Za parę minut wyszedł z
papierową torebką w ręce.
- Co tam masz ? -
zapytałam się, przekręcając się na fotelu. Gabe wyjął z torby
ciastka francuskie i drożdżówki, a ja zaczęłam się śmiać.
- Kiedy jeździliśmy do
cioci jak byłem mały, tata zawsze się tu zatrzymywał - powiedział
i wsadził mi jedno z ciastek do buzi.
- Pycha - wytarłam usta
dłonią, złapałam drożdżówkę i poczęstowałam nią Gabe'a aż
ubrudziłam mu nos. - Haha.
- To dla ciebie takie
śmieszne - powiedział i wziął trochę masy na palec.
- Ho, nawet się nie waż
- rozkazałam, ale on już przejechał mi po policzku i nosie. - Tak,
więc teraz się do mnie przytul - rozchyliłam ręce.
- Wolałbym nie - odsunął
się lekko, a ja go złapałam, a nasze twarze się zderzyły. Teraz
oboje byliśmy w lukrze. Zaczęliśmy się śmiać i szukać
chusteczek.
- Która już godzina ? -
zapytałam wycierając Gabowi twarz.
- Dochodzi szesnasta -
teraz on zabrał się do wycierania mojej.
- Mój tata wraca o
szesnastej dwadzieścia - powiedziałam.
- To pewnie do ciebie
zadzwoni - stwierdził. - I jak się domyślałam to nie będzie miły
telefon.
- Nie - złapałam go za
rękę - nic nie popsuje mi humoru.
- Ale mi tak, powiem
szczerze, że ta kontrola twojego ojca lekko mnie irytuje -
zmarszczył brwi.
- Możemy zapomnieć o tym
co się dzieje w Hamptons i po prostu nie gadać o moim ojcu -
ukryłam twarz w dłoniach.
- Przepraszam - powiedział
i pocałował mnie w głowę - obiecuję już nie wspomnę o twoim
tatulku - położył sobie dłoń na serce, a ja się uśmiechnęłam.
Jechaliśmy jeszcze
czterdzieści minut, aż dotarliśmy do Jamesport. Rozglądałam się
dookoła i podziwiałam piękno i urok tego małego miasteczka. W
pewnej chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam na
wyświetlacz.
- To tata - powiedziałam
do Gabe'a, a on pokiwał głową. Odebrałam telefon i od razu w uchu
usłyszałam krzyk.
- Gdzie ty jesteś ?! I
gdzie są twoje walizki, mama, Linda i siostry nie mają pojęcia
gdzie pojechałaś !
- Możesz się nie
wydzierać bo zaraz ogłuchnę.
- Jak ty się wogóle do
mnie odzywasz ! Gdzie jesteś ?
- W drodze na wesele -
powiedziałam spokojnym głosem.
- Masz wracać do domu -
rozkazał.
- Chyba oszalałeś,
myślisz że powiesz mi co mam robić, a ja całe życie nie będę
się odzywać i spełniać twoje rozkazy.
- Niech ja tylko dorwę
tego twojego chłopaczka - powiedział przez zęby.
- I w tym momencie
kończymy naszą rozmowę - powiedziałam. - Miłej zabawy na
jutrzejszej kolacji tatusiu. - Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i
rzuciłam telefon do torebki.
- Po twojej minie widzę,
że nie poszło najlepiej - Gabe zdjął okulary.
- Mam to gdzieś, daleko
jeszcze do twojej cioci ?
- Jeszcze troszeczkę,
mieszka przy samej plaży - skręcił w lewo.
- Rozśmiesz mnie czymś -
zwróciłam się do niego. W tym samym momencie Gabe podgłośnił
radio i zaczął śpiewać razem z Keshą piosenkę your love is my
drug. Naprawdę zaczęłam się śmiać, a on jechał dalej. Nie
obchodziło mnie, że ludzie się na niego dziwnie patrzą, śmiałam
się tak, że rozbolał mnie brzuch. Po chwili Gabe zatrzymał
samochód przed ogromnym domem z pięknym ogródkiem. Budynek
znajdował się na małej górce, co dawało mu jeszcze więcej
uroku. Był piękny jak domem z bajek lub filmów familijnych.
- To tu ? - pokiwał głową
– ten dom jest cudowny, a przecież mówiłeś że twoja ciocia nie
jest zbyt bogata.
- Bo nie jest – zaśmiał
się – ale ma bardzo bogatego narzeczonego. - Wysiadł z samochodu
i otworzył mi drzwiczki.
- Mówiłeś, że mieszka
przy plaży, a ja tu widzę tylko ulicę i trawę – rozejrzałam
się dookoła.
- Zejście do oceanu jest
z drugiej strony domu – wyjaśnił.
- To podobnie jak u mnie –
uśmiechnęłam się i wysiadłam z samochodu. - Moje nogi –
schyliłam się do kolan – za dużo siedzenia.
- Nie martw się jutro na
weselu nie pozwolę ci siedzieć – zaśmiał się, wyjmując
bagaże.
- Wiesz, że uwielbiam z
tobą tańczyć – podeszłam do niego i położyłam mu głowę na
ramieniu.
- Chodź – objął mnie
wolnym ramieniem – poznasz resztę mojej zwariowanej rodzinki.
- Może nie będzie tak
źle – objęłam go jedną ręką. Nie zdążyliśmy jeszcze
zapukać ani zadzwonić dzwonkiem, a drzwi otworzyła nam dobrze mi
znana babcia Gabe'a.
- Moje kochane dzieciaczki
– uścisnęła mnie, a potem swojego wnuczka. - Jak tam minęła
wam podróż samochodem ode mnie ? - Klasnęła w ręce.
- Było super babciu –
Gabe postawił torby w przedpokoju.
- Widzisz Willa musiałam
mu kupić samochód z otwieranym dachem bo do innego by się nie
zmieścił. - Zaczęłam się śmiać, a mój chłopak się skrzywił.
- Babciu znowu zaczynasz –
zaśmiał się, a potem złapał mnie za rękę – chodź kochanie
poznasz moją ciocię – pociągnął mnie za sobą przez duży hol,
a potem w prawo przez ogromny salon i do kuchni. Przy stole siedział
wysoki, lekko siwy mężczyzna, a naprzeciw niego kobieta z białymi
włosami, przynajmniej tak mi się wydawało, że to biały kolor.
Kiedy białowłosa nas zobaczyła podniosła się z krzesła i
podeszłą bliżej.
- Gabriel kochanie jak
dawno cię nie widziałam – przytuliła mojego chłopaka, a on to
odwzajemnił
- Ja też się stęskniłem
ciociu, ale proszę nie używaj mojego całego imienia to lekko
kompromitujące.
- Masz piękne imię
kochanie i będę tak do ciebie mówiła – skrzyżowała ręce na
piersiach.
Nieważne – powiedział
– ciociu to jest Willa, moja dziewczyna o której ci opowiadałem.
- Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i się uśmiechnęła.
- Witaj kochanie, naprawdę
jesteś taka śliczna jak pisał Gabe. - Podała mi rękę, a ja
wyciągnęłam swoją – a to jest mój narzeczony Oliver. -
wskazała na mężczyznę, który podniósł się i podszedł do nas
na dźwięk swojego imienia. Podaj mi rękę i się uśmiechnął.
- Mów mi Oliver –
powiedział. Pokiwałam głową i odwzajemniłam uśmiech. Po chwili
dołączyła do nas babcia Gabe'a. Usiedliśmy przy stole i
zaczęliśmy rozmawiać o moim zawodzie i ile się znamy z Gabem,
oraz jak się poznaliśmy. Potem ciocia Gabe'a opowiedziała nam
romantyczną historię związaną z jej zaręczynami, na co babcia
dogryzała jej że lepiej późno niż wcale. Potem dołączyli do
nas Rachel, tata Gabe'a i Helen, którzy wrócili ze spaceru po
miasteczku. Przywitałam się z nimi, a Rachel powiedziała, że
wreszcie będzie miała normalne towarzystwo.
Wieczorem pani Sophie
zaprowadziła mnie i Gabe'a do pokoju na górze, gdzie mieliśmy
spać. Otworzyliśmy drzwi do sypialni. Weszłam do środka i
rozejrzałam się dookoła, po czym usiadłam na wielkim łożu
małżeńskim.
- To łóżko jest dla
ciebie Willa, a tamto dla Gabe'a – wskazała na jednoosobowe łóżko,
które było oddzielone od mojego małą szafką nocną. - Wybaczcie
gdyby to ode mnie zależało to spalibyście w jednym łóżku, ale
twój tata Gabe ma na tym punkcie lekką obsesję. - Pokazała mi
jeszcze gdzie jest łazienka i poszła do swojego pokoju, życząc
nam miłych snów. Nie zastanawiając się długo poszłam wziąć
prysznic i przebrałam się w piżamę. Była taka zmęczona, a jutro
nie miałam spać w ogóle więc trzeba było się porządnie wyspać.
Gabe poszedł w moje ślady i z lekko mokrymi włosami padł na
łóżko.
- Masz anielską
cierpliwość skarbie – zwrócił się do mnie, gasząc światło.
- Dlaczego ? -
przekręciłam się w jego stronę.
- Moja rodzina bywa lekko
męcząca.
- Ja ich uwielbiam –
stwierdziłam.
- W takim razie dobrze, że
cię spotkałem – zaśmialiśmy się. - Dobranoc kochanie.
- Dobranoc – wbiłam
wzrok w sufit i chwilę myślałam co tata zrobi ze mną jak wrócę
do domu. A może by tak nie wracać, zamieszkać z Gabem u jego cioci
i hodować koty. Chciało mi się śmiać z własnego żartu.
Spojrzałam na Gabe'a, nie wiedziałam czy śpi, ale poczułam, że
chcę być jak najbliżej niego.
- Gabe śpisz
? - zapytałam niepewnie.
-
Nie – odkręcił się do mnie – coś się stało ? - zapytał z
troską.
-
Myślisz, że twój tata obrazi się na nas jeśli położysz się
koło mnie na pięć minut.
-
Hahaha, myślę że mogę nawet na dziesięć – powiedział i po
chwili był już koło mnie. Przytuliłam się do jego klatki
piersiowej, a on objął mnie ramieniem i pocałował w głowę. Nie
poczułam nawet kiedy zasnęłam.
Sophie Coleman
Oliver Thorne
Dom cioci Gabe'a
Zejście do plaży i widok z tarasu
:*
Czekam na dalej.
OdpowiedzUsuń