wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 15

- No i czego ty się bałaś? - dociekiwała Clear - przecież na pierwszy rzut oka widać, że on zrobi dla ciebie wszystko!
- Wiem - zaczęłam, poprawiając się na krześle - tylko jest mi tak jakoś głupio i mam takie dziwne wrażenie, że Gabe zacznie mnie traktować inaczej.
- Co ty wymyślasz? - wrzeszczała moja siostra - na prawdę bój się Boga dziewczyno - rozłożyła ręce.
- Masz rację Gabe mnie kocha a ja kocham jego i wszystko będzie dobrze - uśmiechnęłam się, a Clear wreszcie się uspokoiła.
- I takie myślenie mi się podoba - mrugnęła do mnie.
- Dziewczyny śniadanie!!! - krzyczała Linda. Szybko zbiegłyśmy na dół bo wszyscy w naszym domu wiedzieliśmy, że kiedy Linda się zdenerwuje nie przebiera w słowach, a o cierpliwości nie ma co mówić.

Śniadanie jak zawsze było pyszne, ale ja nie miałam czasu się nim delektować. Nie mogłam się doczekać aby powiedzieć tacie, że Gabe to najwspanialszy facet na świecie. Eve podwiozła mnie pod firmę ojca i pojechała na co tygodniowe zakupy. Kto jak kto ale ona na prawdę była zakupoholiczką. Weszłam po schodach na górę, sekretarka taty jak zwykle piłowała paznokcie za biurkiem. Robiła tak zawsze gdy nie miała nic do roboty, kiecy mnie zobaczyła momentalnie wstała.
- Dzień dobry pani Whitford.
- Tata u siebie ? - zapytałam.
- Tak, ale za parę minut ma spotkanie.
- W porządku to zajmie tylko chwilę - uśmiechnęłam się i weszłam do środka - hej tatku!
Tata stał tyłem do drzwi i patrzył przez okno na ocean, kiedy mnie usłyszał szybko się odwrócił.
- O jaka miła niespodzianka! - uścisnął mnie - tym razem wziąłem śniadanie, więc chyba jesteś tu nie z polecenia Lindy?
- Nie nie - zaśmiałam się muszę ci coś powiedzieć.
- Oczywiście kochanie siadaj - wskazał na czerwoną kanapę, stojącą pod oknem. Ułożyłam aię wygodnie, a tata usiadł obok mnie.
- Więc - na chwilę się zacięłam - powiedziałam Gabowi o chorobie - tata był zaskoczony, ale nie widziałam na jego twarzy zdenerwowania, które towarzyszyło mu kiedy oznajmiłam że Ryan wie o białaczce.
- Mam nadzieję, że masz dla mnie dobre informacje bo jeśli nie rozprawię się z nim osobiście - na jego czole pojawiła się zmarszczka.
- Spokojnie tato - uspokoiłam go - Gabe powiedziała, że zrobi wszystko abym wyzdrowiała i będzie przy mnie cały czas - wiedziałam, że tata nie przepada za moim chłopakiem, ale to co usłyszał wywołało na jego twarzy uśmiech.
- Cieszę się kochanie, ale mam nadzieję że nie przyszłaś mnie prosić abym zrezygnował z klubu? - cały tata wszędzie szuka drugiego dna.
- Nie tato to będzie tylko i wyłącznie twoja decyzja - pocałowałam go w policzek i wyszłam z gabinetu.
Kiedy wyszłam z budynku, na dworze przywitały mnie promienie letniego słońca. Riva i Daya znowu dały mi dzień wolny więc od razu pomyślałam o Gebie. Nie miałam z nim kontaktu od wczoraj, siedzieliśmy tak długo na tej przyczepie, że może jeszcze odsypia te wczorajsze wrażenia. Wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha. Po trzech sygnałach odebrała Tatia:
- Hej Willa dobrze, że dwonisz.
- Co ? A gdzie jest Gabe, coś się stało?
- To nie jest rozmowa na telefon - urwała.
- Jak nie na telefon mów co się stało! - głos mi drżał.
- No dobra ktoś podpalił klub...
- Co? Boże jak co z Gabem? - ręka mi się trzęsła.
- Spokojnie Willa nic się nie stało Gabe wrócił się po kluczyki do samochodu i powstrzymał ogień, ale poparzył sobie rękę - wyjaśniła.
- Już tam jadę - powiedziałam i zadzwoniłam po taksówkę. Po chwili byłam już pod domem Gabe'a. Dobijałam się do drzwi pięściami, gdy stanęła w nich Helen. Nic do niej nie powiedziałam tylko wbiegłam do domu. Rozejrzałam się po korytarzu:
- Gabe?
- Tutaj jestem - jego głos dobiegał z salonu. Wparowałam tam najszybciej jak mogłam i rzuciłam mu się na szyję.
- Aaauu - jęknął, ale zachował poważną minę.
- Ojejku przepraszam zapomniałam - spojrzałam na jego przedramię zawinięte w opatrunek. - byłeś u lekarza?
- Tak, wszystko w porządku nie martw się - zdrową rękę przyciągnął mnie do siebie i posadził na kolanach.
-  Klub jest bardzo zniszczony? - zapytałam, wciąż trzęsły mi się ręce.
- Nie tylko trochę podłoga i ściana blisko wejścia - uśmiechnął się - dam radę to naprawić.
- Tak się o ciebie martwiłam - pogładziłam go po policzku. Pocałował mnie w czoło, kiedy do pokoju weszła Helen:
- Może zostaniesz na obiedzie Willa? - Gabe spojrzał na mnie błagalnie, uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w czubek nosa.
- Zostanę.





2 komentarze:

  1. Świetne ;d Kiedy dalsza część? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej dzięki :) dalsza czesc będzie gdy upuram się z inernetem narazie mam tylko w komórce a tak nie da się pisac niestety a postaram się jak najszybciej

      Usuń